
Zaczynam od siebie. Od tego kim jestem, gdzie jestem i z jakim skutkiem. To jest podstawa tego co nazywamy życiem. Od tego rozpoczyna się cała gra. Nasz udział w tej grze. Systemem operacyjnym jest prawo przyczyny i skutku, akcji i reakcji, działań i konsekwencji. Jestem zdania, że przychodzimy na ten świat, rodząc się w tej uwarunkowanej makiawelicznej chaotycznej rzeczywistości, aby się uczyć i odkrywać swój potencjał. Dlatego rozpoznanie samego siebie jest początkiem prawdziwej gry czyli momentu kiedy odkrywamy kierunek, cel, istotę naszej egzystencji. Kiedy przestajemy być narzędziem w rękach innych. Jesteśmy obecni w swoim ciele, w swojej energii i w swoim umyśle. Zaczynamy tworzyć.
Jestem intuicyjnie przekonany, bowiem trudno to udowodnić, że w swojej fundamentalnej istocie przestrzeni i energii nie istnieje ostateczny koniec w postaci braku życia – śmierci czy nieistnienia. Nasz obecny paradygmat oparty na skrajnie materialistycznym poglądzie i mechanicznym pojmowaniu procesu życia programuje nas w zgodzie z własnym ograniczonym poglądem, bowiem większość ludzi, którzy określają jego zakres i parametry bada świat zewnętrzny oparty na funkcji zmysłów, szuka źródła i podstawy rzeczywistości na zewnątrz siebie. Moim zdaniem „rzeczywistość” ma naturę wewnętrzną, jest projekcją – symulacją. „Świat” jest naszą wspólną zbiorową halucynacją i w swojej istocie ma naturę wirtualną – pozbawioną realnej obiektywnie istniejącej fizycznej podstawy – przyczyny. Nie istnieje w oderwaniu od umysłów – nazywam to „matrycą kolektywną” lub „symulacyjną macierzą”. My wyświetlamy – projektujemy – modyfikujemy „świat” w czasie rzeczywistym przez cały czas. Nazwane jest to „snem”, „śnieniem” lub „brakiem przebudzenia”.
Niewiedza – ignorancja jest programem bazowym. Tylko dzięki temu ta gra może być rozgrywana, a gracze zmuszeni są do gry w odnalezienie prawdy o sobie i rzeczywistości w jakiej egzystują. Celem jest Przebudzenie ze Snu, rozpoznanie natury tego snu – umysłu. Dotarcie do Źródła Istnienia potocznie nazwanego Bogiem. Uważam, że jest tym nieskończona w czasie i przestrzeni Inteligencja / Mądrość, której naturą – funkcją jest Współczucie, które nie mieści się w kategoriach „dobra” i „zła” i jakiegokolwiek dualizmu opartego na funkcjach naszej uwarunkowanej koncepcjami i punktami odniesień świadomości, która w istocie jest zbiorem uwarunkowań i zaprogramowanych w wyniku niewiedzy przekonań. Nie wierzę w „zło”, w „diabła” czy „szatana”, nie wierzę w „boga” pojmowanego na podobieństwo istoty ludzkiej. Nie wierzę w potępienie i w piekło. Tego doświadczenia nie sposób rozpoznać / urzeczywistnić posługując się myśleniem – koncepcją. To jest po prostu niemożliwe.
Żyjemy w stworzonym przez samych siebie świecie, dlatego przyglądając się temu światu przyglądamy się jednocześnie samym sobie. To jest zasada lustra – odzwierciedlenia. Jesteśmy programami w Programie, który jest sumą potencjałów umysłów wszystkich istot czujących. To nieskończona sieć wzajemnych interakcji, których kompletnie nie jesteśmy świadomi, gdyż to co nas charakteryzuje jest fiksacja na „poczuciu siebie” – poczucie gry w pierwszej osobie, cyfrowa jaźń ograniczona do ciała i zmysłów. Nasza esencja nigdzie nie odchodzi i znikąd nie przychodzi. Jest Podstawą, tym co jest przez cały czas bez początku i bez końca, to co się porusza jest skutkami działań, które „inkarnują” z potencjału umysłu. Nie wierzę w jednostkową duszę, która przechodzi z ciała do ciała, z istnienia do istnienia w moim rozumieniu jest poczucie jaźni jest utożsamieniem z impulsami na bazie których tworzymy „poczucie siebie”, „poczucie odrębności” – ja, mnie, moje.
To utożsamienie jest podstawowym źródłem cierpienia. To nasze skazane na starość i śmierć ciało, emocje – energia z którymi bardzo trudno sobie radzić i terror ciągłego myślenia, który nie daje nam spokoju. Jednak to ciało, te emocje i myśli są jedynie tym co mamy, nie tym czym jesteśmy, to coś co ze swojej natury jest przemijające i nietrwałe. Określamy się na podstawie tego co ciągle się zmienia, co bez końca przychodzi i odchodzi, utożsamiamy się z ciałem, które przemija, z emocją która jest jedynie chwilowym odczuciem i z myślą, która bez ustanku pojawia się i znika. Można powiedzieć, że z tych trzech to jednak ciało jest najbardziej godnym zaufania, jego mądrość i zakotwiczenie w „tu” i „teraz” jest dla nas niezwykły darem i oparciem, trudno sobie wyobrazić skazanie człowieka na życie ze swoimi emocjami i myślami bez ciała, które potrafi to wszystko integrować i transformować.
Podróż psychodeliczna jest dobrym doświadczeniem, które pokazało mi twórczy i hiper-realny potencjał umysłu, jego nieograniczone możliwości projektowania i projekcji, wówczas to właśnie ciało jest tym co pozwala nam wrócić, bowiem każda myśl i emocja tworzy odpowiadającą jej wizję. Jeżeli dominuje nas strach wówczas doświadczamy przerażających wizji, kiedy mamy w sobie spokój i radość stworzony przez umysł świat jest pozytywny i pełen znaczenia. Moja pierwsza podróż ukazała mi nieskończony potencjał dobra i niezaprzeczalną nadrzędną wartość wiedzy i praktyki duchowej, pracy z umysłem i jego nawykami, gromadzenia pozytywnych wrażeń i rozwijania życzliwości i współczucia, bowiem tylko przez naszą pracę nad sobą ten świat może się zmienić.
Na podobnej zasadzie działa nasz sen i śnienie. Umysł tworzy kompletne doświadczenie psychodeliczne poprzez świadomości zmysłów i projekcje umysłu, który wierzy w ich rzeczywistą naturę i podlega utożsamieniu, ten sam proces „śnimy” na jawie wierząc w prawdziwość rzeczywistości. Jednak nie wiemy czym w istocie jest rzeczywistość ponieważ wszystko jest impulsem dekodowanym przez nasz mózg i system nerwowy i możemy postrzegać jedynie to co zostało już wgrane w naszą świadomość ometkowane myślą i słowem, zamknięte w pudełku intelektu. Dlatego może się manifestować jako zaprogramowana forma, mało jest rzeczy pozbawionych nazwy, mało jest zjawisk spoza pudełka.
Nasza „rzeczywistość” ma algorytmiczną naturę, jest zaprogramowana przez nasze zaprogramowane umysły. Żyjemy w interaktywnej symulacji, która jest modyfikowana i nadpisywana w czasie rzeczywistym poprzez manipulację. Kodowanie informacją i znaczeniem poprzez percepcję emocjonalną, ponieważ to stanowi najszybszą drogę absorpcji, to najczulszy punkt istoty ludzkiej i najbardziej podatny na wpływy. Ten program kolektywnej matrycy nazywany jest okresem bogini Kali, gdzie dominują zaburzające i negatywne stany – to samonapędzająca się maszyna negatywizmu. Czas manifestacji tego co nieświadome – ujawnienie Cienia. Ta wersja symulacji dobiega końca, ponieważ przestaliśmy się rozwijać, pogrążyliśmy się w pożądaniu, nienawiści i ignorancji, które zdominowały nasze życie – stały się wzorem do naśladowania. Kiedy przyjrzymy się ludziom u władzy zrozumiemy, że ten świat musi ulec radykalnej przemianie, bowiem w przeciwnym razie zapętlimy się w bezsensownym cierpieniu, w loopie bólu. Ci „władcy” prowadzą ten świat ku zagładzie ponieważ są jednostkami, które nie wykonały pracy nad sobą – wciąż śpią i pragną, abyśmy spali wraz z nimi. Cała współczesna maszyneria mediów jest mechanizmem usypiania i rozproszenia, jest nośnikiem globalnej nieświadomości, bowiem odwraca nas od jedynego wyjścia – od nas samych. Oferuje nam nieskończony w czasie i przestrzeni jałowy spektakl i dąży do zero – jedynkowej „nowej cyfrowej ziemi” i populacji zrobotyzowanych hybryd postludzkich.
Film „Matrix” jest filmem dokumentalnym. Jest przyszłością, która czeka tych, którzy nie podejmą wysiłku pracy nad sobą – duchowej drogi powrotu do swojej nie podległej manipulacji naturze, do rzeczywistości świata mądrości i współczucia. Problem polega na tym, że staliśmy się ofiarami zmian i procesów, które już od dawien dawna są podejmowane i wdrażane bez naszego udziału. Demokracja jest fikcją, bajką dla zdezorientowanych i zagubionych dzieci. Cały ten pomysł na „nową normalność”, „rewolucję industrialną 4.0” „wielki reset” – wszystko to dzieje się bez naszego udziału – to jest wielkie czerwone alarmowe światło. Pandemiczne szaleństwo, wojna w Europie i w wielu miejscach świata, bezprecedensowy kryzys gospodarczy, inflacja, upadek zaufania społecznego, rozwarstwienie społeczne i postępująca techno utopia – wszystko to służy bardziej radykalnej próbie stworzenia zautomatyzowanego świata i społeczeństwa. To wzmacnianie poczucia braku jakiegokolwiek wpływu i znaczenia, ponieważ to jest narracją – programem, który jest wgrywany w kolektywną matrycę snu – hipnozy.
Dopóki jesteśmy tylko konsumentami, petentami, odbiorcami, klientami – jednym słowem narzędziami, którymi można operować i wykorzystywać by tworzyły świat swojego własnego zniewolenia bez świadomości co robią i w czym uczestniczą – będziemy uczestniczyć w zagęszczonym przerażeniem horrorze, niepoczytalnej grze szaleńców, którym wydaje się, że mogą używać innych istot i natury do własnych chorych ambicji – jednak są oni jedynie manifestacją naszego własnego zagubienia i pomieszania – miliarderzy, politycy, menadżerowie – ich władzę zasila nasza ignorancja. Nasz brak kontaktu ze swoim autentycznym istnieniem, z naturą, z tym wszystkim co nie uległo temu szaleństwu. Musimy znaleźć oparcie w tym co nie zostało jeszcze zdeprawowane.
Oczyścić samych siebie poprzez powrót do naszego ciała, zadbanie o energię – emocje i odprogramowywać swoje umysły – tworząc swoje własne oprogramowanie. Być Obecnym i Świadomym, być i żyć w swojej przestrzeni zadbać o jej czystość i jakość. Kiedy trzeba podjąć walkę o to co dla nas najważniejsze – o szacunek do swojej naturalnej wolności do samostanowienia. W zniewolonym świecie zaprogramowanych umysłów, każdy kto ma odwagę żyć w zgodzie ze sobą jest Impulsem, częścią nadchodzącej Zmiany.