SPIRALA 

dnia

Czy spotkaliście kiedyś kogoś, kto był autentycznie wolny od tego lęku, kto był naprawdę spokojny, kto wydawał się mieć coś, obecność, jakość, jak nic i nikt inny? To mało prawdopodobne, bo tacy ludzie są dziś bardzo rzadcy – kiedyś byli znacznie częstsi – ale czasem spotkasz autentycznie imponującą istotę ludzką, a ich sekret, w każdym przypadku, jest taki sam. Noszą swoją śmierć w sobie. Człowiek wolny żyje ze swoją śmiercią. Dlatego jest istotą samotną; bo umiera się w samotności.

Darren Allen

Tu wciąż jeszcze coś jest, coś co w milczeniu i z pokorą robi swoje, coś co przekracza ten zagubiony ludzki umysł i wzburzony ocean negatywności – połączenia złych emocji i złych słów w „dobrym” celu. Ten „cel” nigdy nie był jego celem, a ten świat nigdy nie był jego światem, bowiem był on podróżnikiem. Reporterem świadomości. Zachodziło słońce. To było oczywiste, bowiem cienie stawały się gęste i miały w sobie coraz więcej lepkiej mocy. Ten wieczór będzie trwać jakiś czas zanim nadejdzie długa i rozpaczliwa noc, gdzie nie będzie już żadnego pocieszenia. Zostanie jedynie matematyka. Zimny wzór. 

Oblicze Tajemnicy, której Mózgogłowie nie może przejrzeć. To rodzi agresję, rodzi świat w tej wynaturzonej formie, świat upojony, nieprzytomny, rozbawiony pokracznym tańcem pustej formy. Deklaracjami bez pokrycia, modlitwą na sprzedaż, brzydotą która szuka piękna w ciągłej modyfikacji, bowiem nosi w sobie to narastające rozczarowanie, ten wstręt do samego siebie pielęgnowany przez eony samopotępienia w imię fałszywych sadystycznych bogów ludzkiej chciwości. Po krótkim wzroście następuje długi upadek, po krótkiej ekstazie przychodzi przewlekły ból i cierpienie, bowiem brak jest tutaj rzeczywistego rozpoznania. Prawdziwej wiedzy. Jest tylko Pragnienie, którego przecież nie sposób zaspokoić. 

Dlatego tak to wygląda. Dlatego obietnice nigdy nie są spełnione. Dlatego zawsze kończy się to w ten sam sposób. Ta Spirala nie ma końca, ponieważ jest poza czasem. Poza iluzją istotności i nieistotności. Jednak staje się Drogą, kiedy To rozpoznasz. Życie i śmierć w ciągłym nieskończonym tańcu, bowiem To co jest świadome nie podlega Resetowi. Nigdy nie może się skończyć. 

Jest Wiecznością. 

Ta wieczność jest w nas zapisana. Ukryta. Zakodowana w taki sposób, że nasze egotyczne oprogramowanie nie może tego odczytać, nie może z tego korzystać ponieważ świadomość jest zablokowana Klątwą Zapomnienia i Uległości w Maszynie Inkarnacji w której rotujemy jako pionki do Gry pozbawieni Mocy i Pamięci. Nazwane jest to Snem. Droga wymaga Rozpoznania. Ujrzenia rzeczywistości taką jaka jest w jej nagiej naturze zarówno na poziomie pierwotnej przyczyny i nieskończonej matrycy skutków, które tworzą przyczyny. To jest Prawo. Zapomnienie rodzi Podróżnika bez celu uwodzonego z chwili na chwilę przez kompulsywne reakcje i chwilowe fascynacje, które nigdy nie mogą się skończyć, bowiem nagromadzenie wrażeń jest niewyczerpane i aktywują je przyczyny. Przyczyna rodzi skutek, a skutek rodzi przyczynę. Życie rodzi śmierć, a śmierć rodzi życie. 

Nie istnieje łaska Nicości. 

I powiem ci coś jeszcze. Ta śmierć jest jak tajne przejście do śmierci wszystkich innych, łączy ich wszystkich razem, w niewypowiedzianym podziemiu. Wolni żyją w ten sposób; ich istnienia nie przechodzą dla siebie niepostrzeżenie. Rozpoznają się nawzajem, nawet na przestrzeni wieków. Większość ludzi nie jest świadoma wewnętrznego świata swoich bliźnich bardziej niż spadających gwiazd w dzień, ale ten, kto nosi swoją śmierć w sobie… ach! Taki człowiek może być towarzyszem.

Darren Allen

Zatrzymać proces to Rozpoznać Naturę – Podstawę. To Rozpoznanie otwiera Prawdziwą Świadomość i daje dostęp do „czarnej skrzynki”. To nieskończona w czasie i przestrzeni Mądrość. Ta Mądrość rodzi z siebie nieskończoną Miłość pozbawioną obiektu i nieuwarunkowaną pożądaniem i lgnięciem. Jest poza nadzieją i obawą, poza życiem i śmiercią, poza światłem i ciemnością. To nazwane jest Przebudzeniem ze Snu Ignorancji. 

Najważniejszą z lekcji jest nietrwałość. Ciągła i nieprzerwana świadomość tego, jest Nauczycielem, który zawsze jest obecny. W świecie „zewnętrznym” i w wymiarze „naszego” istnienia – w myśli, słowie, uczynku. W planach, ambicjach, obawach i nadziejach. W „przyziemnej” codzienności i „ekstatycznej” chwili uniesienia. Jest tam. Zawsze. To jest podstawa całego nauczania – pierwsza i ostatnia lekcja. Jednak zamiast tego uciekamy do złudnych chwilowych światów, migotania sztucznych świateł, które ostatecznie rozpadną się w najmniej odpowiednim momencie, właśnie wtedy kiedy najbardziej ich potrzebujemy. To jest ludzka sytuacja. 

Zapomnienie stworzyło cały ten ruchomy gmach, który choć zapada się w bagnie otchłani, wciąż jest budowany w tej szalonej i niepoczytalnej desperacji jakby ta ucieczka mogła się udać. Jednak fakty temu przeczą. Przeczą od samego początku. Udawanie, że jest inaczej, że dojdziesz tem gdzie chcesz dojść i zamieszkasz na samym wzgórzu u podnóża „bezsensownego cierpienia zwykłych ludzi”, będziesz władać ich zniewolonym życiem opartym na kłamstwie Układu – to wszystko będzie trwać jedynie chwilę. Bardzo krótko. Za każdym razem kiedy widzę twoją pychę jest mi smutno. Ten smutek jest wielkim przyjacielem w drodze ku przebudzeniu, bowiem łączy nasze serca i czasem możemy spojrzeć na siebie i już wiedzieć bez słów i myśli. Możemy widzieć i możemy czuć. 

Wszystko to wydaje się rosnąć – miasta, rachunki, wykresy – w istocie upada to wszystko. Przez cały „czas”. To rozpoznanie czyni nas Przytomnymi i czyni nas prawdziwymi ludźmi.  To Rozpoznanie jest naszym wiernym towarzyszem w Podróży. Głosem, który mówi Prawdę.

Prawdę, której nikt tutaj nie chce a jednak w niej jest Wyjście ku Prawdziwej Wolności. Zostawić to wszystko takie jakie jest. Rozpoznać TO w prawdziwej naturze. Żyć poza wysiłkiem, poza nazwą i formą. Odpuścić tak ostatecznie, że wszystko może przepływać w sposób naturalny bez najmniejszego oporu. Ukazywać się i znikać, rosnąć i upadać, rodzić się i umierać. Ostateczna Miłość to pozwolić wszystkiemu być czym jest.