
Uciekamy, jednak doprawdy nie wiadomo przed czym. Spieszymy jednak nie wiadomo za czym. Jakby coś żyło za nas, coś co nas pożera. Jest zimne i funkcjonalne. Każdego dnia tworzymy ten świat z marzeń i wspomnień. Musimy być zajęci, by przestrzeń nie mogła nic powiedzieć, otworzyć się i zaprosić nas do środka. Przyzwolić na wytchnienie. W kwadratowym zimnym świecie konkretu poezja umiera, ponieważ staje się nieważna. Nieważność jest zapomnianą drogą tych, którzy pomimo wszystko potrafią się zatrzymać.
Zatrzymać się, kiedy stalowe koło łamie nasze serce. Poczuć ból i rozpacz tego świata i pomimo wszystko być dla niego i w nim. Pomimo wszystko ze wszystkim dla wszystkiego. Kiedy chodzę ulicami tych miast z palcem na spuście migawki szukam człowieka tam gdzie jest i tam gdzie go nie ma, szukam śladów nieważności jak ścieżki, którą chcę iść do samego końca.
Kiedy już naprawdę się zmęczymy, kiedy dotrze do nas szaleństwo tego mozołu, kiedy usłyszymy śpiew ptaka ponad dachami biur i magazynów ujrzymy życie, którego nie sposób unicestwić, ponieważ jest wiecznością i czeka.