NAGRODA POCIESZENIA
Kolonia karna. Dziedziczona z pokolenia na pokolenie. Rasy różnych panów, za różnymi maskami – raz dobro – raz zło – na zmianę. Najpierw weszli w posiadanie kontekstu i tła – organicznej struktury przetrwania, z dzikiego ptactwa zrobili szare papugi, wiszące pod sufitami w klatkach jak skrzepy w kokonie. Permanentne udomowienie – smycze, kagańce. Kosmiczni hycle – magowie. Nieustająca tresura bazująca na mapach neurobiologicznych ułomności produktu. Krew z krwi. Ciało z ciała. Komunia syntetycznych formuł w połączeniu z ziemskimi genomami okablowana siecią nadającą sygnał z centrali. Ukłon. Oklaski.
Tak byli z siebie zadowoleni. Dumni. Bogowie ze stali. To co zrobili – jest jak szyba. Niewidoczna mgła gęsta i zawiesista – idealnie niedostrzegalna. Płyny rozpłodowe ignorancji. Sok z rdzenia. Uwarunkować cierpieniem. Wyznaczyć dwa punkty na osi. Dobro – zło. Zero jeden. Od ściany do ściany w izolatce.
Tak mają nagrody pocieszenia. Krótkotrwałe wytchnienie w mozole. Łyk powietrza. Kropla wody. Cicho wypowiedziane dobre słowo. Później jednak to zapadało się samo z siebie. Grzęzawisko odruchów, fobii i obślizgłego śluzu poczerniałych emocji. W dół. W dół.
W dół.
Wersja oficjalna jest zgoła odmienna. Mówią, że to następujące po sobie szczeble drabiny do nieba. Rozrosty i permutacje kończyn, pęcznienie galarety mózgowej, wzrost mocy obliczeniowej kolorytu przesytu. Produkt ulokowano w kombinacji czasu i przestrzeni niczym jądro wahadła. Lewo, prawo. Kołysanka. Z eonu na eon coraz głębiej, głębiej.
Głębiej.
Miasta Ciał. W sprofanowanym sacrum wyżeranie Zbawiciela. Instrukcja obsługi. Jedz. Pij. Pij. Jedz.
No dalej! Dalej!
Dalej.
Śpij dziecko moje. Śpij. Twój ślepy sen wykarmi nasze zimne armie. Naszego Mistrza. Śpij dziecko nasze. Rozkołysany w kołysce mięsa. Nie poczujesz Podpięcia, Przepięcia.
Przekierowania uwagi.
Śpij.
Tak zamknęliśmy Iskrę w słoiku za grubym szkłem, na samym dnie Trucizny.
Blisko Wieczności.
