
W tym procesie transformacji nie ma potrzeby, aby zachować twarz. Nie ma potrzeby ratowania swojej dumy. Nie ma potrzeby ratowania swojej tożsamości. Gdyby istniał jakiś powód, aby ocalić twarz, ocalić dumę, ocalić tożsamość, książę Siddhartha nigdy nie opuściłby pałacu i nigdy nie znalazłby oświecenia. Ten rodzaj ego – twarz ego, duma ego, tożsamość ego – dla praktykującego jest najgorszą przeszkodą w postępie na ścieżce. Tak więc, jak stwierdzili wielcy mistrzowie Kadampa, „opuść krąg ludzi i wejdź w krąg psów” i wyjdź z niego będąc boską, wolną istotą.
Dzigar Kongtrul Rinpocze
Kim jest ten który jest? Ten co taki jest pewien siebie, swoich tak zwanych racji, ten co wie, że wie i coraz mniej wie, że jednak nie wie. Taki ja na przykład. Co żyje sobie w sobie i wygląda przez pięć okien i jedne drzwi. Przez dotyk, widok, zapach, smak i dźwięk i kręci się przez cały czas w obrotowych drzwiach umysłu. Bez najmniejszej przerwy coś wchodzi i coś wychodzi jak pokarm i gówno. Jedno nie może istnieć bez drugiego. Ja lubi być romantykiem często patrzy na ten hardcorowy biologiczny terror warunku jak na „cudowne życie” na „pięknej planecie” pod „urzekającymi gwiazdami”. Wymyślanie siebie jest tym co ja robi przez dwadzieścia cztery godziny, siedem dni w tygodniu. Obieg jednej kuli wokół drugiej kuli bez końca. „Ja” zapomina, że jest tylko epizodem w bezczasie.
Śniła mi się kobieta, która w urodziła dziecko z kablem zamiast pępowiny, próbowała to przegryźć, oswobodzić malca – jednak bezskutecznie. Od tego czasu rodziły się dzieci z kablami, które przepinano od matki do maszyny. Maszyna działała bardzo sprawnie, przez cały czas od świtu do nocy. Maszyna karmiła i uczyła. Replikowała. Wzorzec maszyny stał się dominujący, nakazujący, rozkazujący, stał się jedyną strategią przetrwania. Mechaniczność, powtarzalność, przewidywalność, ciągła redukcja. Istoty biologiczne – puste arkusze kalkulacyjne – krzywa wykresu o stałej zmiennej, kiedy trzeba było nadpisać Program, dokonać korekty kodu źródłowego. Liczby stały się językiem, poezją nowych światów.
Wyobraź sobie, że jesteś maszyną.
No tak, oczywiście. Ale wyobraź sobie, że jesteś innego rodzaju maszyną, wykonaną z metalu i plastiku, zaprojektowaną nie na chybił trafił przez ślepy dobór naturalny, lecz przez ściśle skupionych na konkretnych celach inżynierów i astrofizyków. Wyobraź sobie, że twoim zadaniem nie jest rozmnażanie, ani nawet przetrwanie, lecz zbieranie informacji.
Peter Watts. „Ognisty deszcz”.
Bezosobowy wszechobecny Bóg Liczb wypluwał z siebie równanie za równaniem, ich wynik przekraczał kognitywne zdolności mięsa. Mięso zawodziło. Zapóźnione, osamotnione, nieporadne, traciło wszystkie punkty oparcia. Traciło grunt, zakotwiczenie w dotyku. Czułość, bliskość, kontakt fizyczny wszystko to co dawało mu szansę transcendencji i ewolucji zostało zakazane. Skazane na samotność mięso i zamieszkujące je ja stawało się neurozą, bólem. Prawo projekcji jest prawem lustra. Istota ludzka wyprojektowuje swój świat jako meta dane, które są przetwarzane przez detektory zmysłów i w taki oto sposób żyje w Projekcji, którą produkuje mózg. Tak powstaje każdy świat – symulacja jaki był jest i będzie. Jest „nierzeczywiście” rzeczywisty, lub „rzeczywiście” nierzeczywisty. Istota problemu tkwi w rozróżnieniu impulsu – sygnału, czy jest nadawany czy jest odbierany w istocie jednak wszystko dzieje się jednocześnie – co było, jest i będzie. W istocie nadawca jest odbiorcą, a odbiorca nadawcą.

Ja jest – czasem.
Chwilowym opóźnieniem impulsu, który otwiera neuronową przestrzeń w której dzieje się „życie”.
To sen mózgu.
Śnienie.
Kiedy jesteśmy Świadomi, nagle możemy dostrzec, gdzie jesteśmy możemy zobaczyć to, co widzimy; usłyszeć to, co słyszymy; dotknąć tego, czego dotykamy i poczuć to, co czujemy. Będąc świadomymi, możemy być tu gdzie jesteśmy. Świadomość jest bramą, przez którą wchodzimy w świat snu.
Charles McPhee
Rozpoznać, że to sen to Obudzić się. Jest droga myślenia i droga czucia. Droga ciała i droga umysłu. Dlatego bycie Obecnym jest pierwszym i decydującym czynnikiem i przyczyną przebudzenia. Kiedy masz to przeczucie, że śnisz, to przeczucie jest czymś bardzo pierwotnym, czymś co pochodzi spoza programu Maszyny, czymś co ostatecznie kiedy temu zaufasz doprowadzi cię do wyzwolenia z bólu – neurozy. To nie ma nic wspólnego z religią, mistycyzmem, całym tym „świętym” biznesem, który w istocie jest pułapką, która ma cię zapętlić w ciągłym dążeniu do „oświecenia” do „mocy” do „wyjątkowości” zniewolić w ramionach Boga Liczb i Kalkulacji. W istocie nie ma czego mierzyć i do czego dążyć. Nie ma „oświecenia”. Jest Przebudzenie. Koniec snu. Przekroczenie gry Mózgogłowia. Opuszczenie Gastropolis.
Droga ciała jest drogą miłości, jest drogą współczucia, jest drogą udziału. Jest wyjściem przez wejście.
Droga umysłu jest drogą rozpoznania, ciszy, samotności. Jest wejściem przez wyjście.
Te drogi nie różnią się od siebie.
Ponieważ ich cel jest ten sam. To samo miejsce, gdzie przychodzisz kiedy wychodzisz i wychodzisz kiedy przychodzisz. Najważniejszym jest byś to Rozpoznał.
To nazywane jest Urzeczywistnieniem Natury.
Rozpoznaniem Substancji.
Pierwotnym Stanem.
Tego nie można stworzyć i nie można zniszczyć.
Dlatego wszystko w swojej esencji jest dobre.
Poza czasem, poza miejscem, poza warunkiem.
Nic „spoza” ciebie nie może cię wyzwolić.
Żadna tradycja, doktryna, ścieżka, nauka.
Wszystko to jest jedynie drogowskazem.
Tablicą informacyjną, mapą, szkicem.
W istocie po prostu jesteś…
Bezpańskim psem.