GŁĘBOKIE GARDŁO

Dzisiaj kupiłem dwa pory na kolację
Niosłem je za plecami, trzymając jak kwiaty.
Lato się gryzie z jesienią. Forma ocalała i wychodzi z podziemia.
Wszystko się układa w jeden
wyraźny doskonały kształt:
OGRÓD KONCENTRACYJNY.

Dzisiaj kupiłem dwa pory na kolację.
Niosłem je za plecami, trzymając jak krzyż.
Jestem tak bardzo martwy,
że aż chodzę, czuję.
Widzę jak wszystko się układa w jeden wyraźny, doskonały kształt:
OGRÓD KONCENTRACYJNY!

Świetliki ”Przed wyborami”

Ułożone z klocków Miasta – zautomatyzowane maszyny wytwarzające kolejne warstwy abstrakcyjnych ozdobników i utkanych pajęczyn wieczystego rozproszenia – lepki bezkresny ocean Absurdu – dryfujące bezwolnie ciała – jak martwe korpusy Uchodźców poległych w drodze do Raju otoczonego drutem kolczastym. Wchodzimy głębiej i głębiej w ten Hipnotyczny Sen i z chwili na chwilę gubimy wątki odradzając się bez końca. Jest to system hiper reinkarnacji – jak szczurza zabawka albo labirynt. Od ściany do ściany – biegiem – korozji uległa pamięć długotrwała – czarna skrzynka – Procesor Mózgogłowia. Ciągły permanentny stan Restartu. Życie bez kierunku. Otchłań Bodźców. Kompulsywny Taniec Odruchu. Muzyka do tego tańca jest elektroniczna. Transowa o tempie najszybszym z możliwych by otrzymać tętno na najwyższym poziomie – otworzyć podświadomość na Program Dezorientacji. Do reszty zajęci przeżyciem, utrzymaniem się na powierzchni pozornego życia wypełnionego niekończącymi się obowiązkami, które z perspektywy czasu okażą się pozbawione jakiegokolwiek prawdziwego znaczenia. Człowiekowi, który myśli i jest przytomny życie w Hipnotycznym Świecie stawia ogromne wyzwanie by zachować autonomię swojej wrażliwości, nie ulec i nie dać się osaczyć jak zwierze.

Pojęciem kluczowym jest „system koncentracyjny”. Pęczniejące Obozowisko – tłuczone hormonami ekonomicznego wzrostu opartego na nocie dłużnej potocznie zwanej pieniądzem, którego żywotność obliczona jest na kilkadziesiąt lat – jego agonię możemy obserwować obecnie w Wenezueli i zjawisku hiperinflacji. Za średnią pensję możesz co najwyżej kupić kilka owoców – kiedy rozpada się utopijny Raj, który dla potrzeby Teatralnej Sztuki tworzy ekipa Aniołów Zagłady o ostrych kłach, zamazanych twarzach i nieskończonym globalnym apetycie, a po wystawnej uczcie zostaje wyssane do szpiku pobojowisko.

Jest to także konsekwencja polityki subsydiowania rolnictwa. Subsydiowanie rozpoczęło się w okresie Wielkiego Kryzysu na początku lat trzydziestych. Stanowiło metodę nadzwyczajnej pomocy w przezwyciężeniu kryzysu – ale się nie skończyło. A w ostatnich dekadach beneficjentem tej pomocy przestały być rodziny farmerskie – te jak z kiczowatych filmów – ponieważ w Stanach nastąpiła koncentracja własności ziemi. Teraz korzystają z niej głównie wielkie przedsiębiorstwa produkujące żywność: 70 procent pieniędzy trafia do 10 procent odbiorców, wielkich producentów kukurydzy, pszenicy i soi – lobbystów mających siłę potrzebną do zdobycia subsydiów. Z przedsiębiorstw tych pochodzą między innymi podstawowe składniki potrzebne do produkcji żywności przetwarzanej – która z tego powodu jest o tyle tańsza niż owoce i warzywa, pozbawione tak wielkich dotacji. W ten sposób truje się ludzi.

Zrzut ekranu 2019-05-30 o 19.22.46

Oto pytania, jakie stawia Raj Patel w książce Stuffed and Starved (Napchani i głodni), próbując wykazać, że nie jesteśmy skazani na wybór takiej, a nie innej żywności, że ktoś nam ten wybór narzuca – nawet jeśli nie do końca wiemy kto. Kto określa bezpieczny poziom pestycydów i w jaki sposób definiuje to „bezpieczeństwo”? Kto decyduje, jaki surowiec będzie potrzebny do wyprodukowania naszej żywności i gdzie będzie kupowany? Kto ustala, ile należy płacić rolnikom-producentom żywności czy pracującym dla nich urzędnikom? Kto uznaje, że technologia wykorzystywana do produkcji tej żywności jest bezpieczna? Kto zarabia na dodawanych do niej składnikach i gwarantuje, że są one zdrowe, a nie szkodliwe? Kto poręcza, że istnieje dostatecznie dużo taniej energii, by transportować i sprowadzać te składniki ze wszystkich zakątków świata? Kto postanawia, które produkty będą zapełniały półki w supermarketach? Kto określa ich cenę? Kto podejmuje decyzję, że ich ceny będą wyższe niż te, które mogą zapłacić ubodzy?

Jedzenie śmieciowe, odpadki dla tych, którzy są śmieciami.

Martín Caparrós. „Głód”.

Ludzie śmieci. Wirujące, targane „wiatrem historii” plastikowe puste torby – odpadki obrazkowej kultury obietnic tłoczone w slumsach mega miast rzucone na pożarcie najniższym instynktom. Rozumiem tą gorączkową tendencję luksusowej prostytutki – cywilizacji 3D – szumnie zwanej zachodnim światem „wciąż rosnącej gospodarki” jak tkanki nowotworowej do neurotycznej ucieczki w abstrakcjonizm gówno wartych sloganów do kultury narcyzmu opartej na ostentacyjnym wyparciu rzeczywistości do drukowania atrapy dobrobytu by zagłuszyć dochodzący zza Muru Ignorancji wrzask. Mleko rozlało się tak bardzo, że wysokość fali pokryje lądowiska helikopterów na drapaczach chmur zrywając łączność ze Snem, nie będziemy już w stanie generować Symulacji w czasie rzeczywistym nastąpi wypięcie – Przebudzenie Pokolenia 5G z pustą zakładką „Na czasie” w You Tube. Czas ucieka, kurczy się, topnieje jak lodowce zwiększając przepustowość klepsydry – kilka ziaren – by życie mogło przetrwać i odrodzić się na nowo kiedy ta bańka pęknie.

Więc kupiłem starość, sprzedałem młodość
Jej kupiłem mało, skreślałem pomoc
Kiedy życie trwało, przestałem obok
I zostałem z hajsem, który jest niczym
Zapłaciłem czasem, który się liczy
Czas leci jak piasek, który chcesz chwycić
Teraz dziecko płacze, duży przemilczy

PRO8L3M – Crash test

Wierzę w moc prawdy w dobroć pierwotnej natury w konieczność rozliczenia i spłaty długów zaciągniętych na poczet przemijających uciech. W spokój, który daje wybaczenie, bo błądzić rzecz ludzka. Kiedy zdajesz sobie sprawę, że każda z postaci snu jest tobą – odzwierciedleniem wypartych aspektów. Każda z tych form jest zaprogramowaną śmiertelnością – prawdą przed którą nie zdołamy uciec. Świadome śnienie w wykoślawionej kolektywnej matrycy koszmarnych snów, budowanie mocy transformacji, nadawanie pirackiego sygnału, hackowanie Hipnozy. Serdeczność i zgoda na to co jest – bo to my w zwielokrotnionych odbiciach dorastające ludzkie dzieci pełzające po ciele matki jak ślepe szczenięta zachłyśnięte mlekiem materializmu. Mindfuck egotycznego cyborga, awaria automatycznego pilota.

Zrzut ekranu 2019-05-30 o 19.22.22

Scena ma w sobie coś hipnotyzującego. Stoję za szybą i przyłapuję się na tym, że – bardziej niż przerabianym stopniowo na kawałki świniom – przypatruję się pewnym siebie i pochłoniętym wykonywanymi czynnościami ludziom, którzy poruszają się rytmicznie, traktując wiszące przed nimi ciała zwierząt z mieszaniną znawstwa i obojętności. Nie wyżywają się na nich – wykonują swoją pracę mechanicznie, jakby składali części samochodu. Cięcie, powiększenie, wyciągnięcie, odcięcie. To, na co patrzę, jest niczym innym jak tylko taśmą produkcyjną. To fabryka nowoczesnego, przemysłowego mięsa.

Stefano Liberti. „Władcy jedzenia”.

Kiedy w śnie odkrywasz, że śnisz jest to hiper rzeczywiste doświadczenie – wręcz szokujące. Jak to? Że nie prawda? Że bajdurzenie, fikcyjna kraina fikcyjnych ludzi, fikcyjne hipoteki zabezpieczające fikcyjne posiadłości na fikcyjnych kontynentach w fikcyjnych krajach z fikcyjnymi rządami fikcyjnych marionetek na sznurkach fikcyjnych elit. Łał. Jakbyś nie próbował tego objąć – ni chuja nie da się. Przechodzisz przez ściany, których nie ma – do miejsc, które są nigdzie nie kto, nie gdzie, nie kiedy, nie jak. Później w „rzeczywistym świecie” zaczynasz mieć podejrzenia. To narasta. Zaczynasz to mimowolnie sprawdzać – na wszelki wypadek. Jednak pewnego dnia taśma wypadnie z głowicy na dobre. Nie wrócisz już do ciała leżącego na dole. Zaryglują zamki i przysłonią okna. Zostaniesz na pastwę własnych zjaw, jak zdetronizowany król wrogiego królestwa rzucony w łachmanach w sam środek rozwścieczonego tłumu tych których mordowałeś dla zysku, sławy, pieniędzy – dla sennych ozdób i wyśnionych ornamentów. Jak nie stracisz do tego czasu tożsamości rozszarpią cię na strzępy. Trafisz do fabryki nowoczesnego przemysłowego mięsa, które zaprogramowane potrafi nawet mówić, tańczyć i drukować obligacje skarbu fikcyjnego państwa. My tutaj oprócz pierwszego i drugiego dania mamy jeszcze przystawki oraz kilka połyskujących wisienek na torcie.

Jeśli nie zdobędziemy mądrości, wszystko wokół nas będzie źródłem cierpienia. Jeśli jesteśmy mądrzy, rzeczy te wyprowadzą nas z cierpienia. Oczy, uszy, nos, język, ciało i umysł… Wiecie co? – oczy niekoniecznie są dobre. Jeśli jesteście w złym nastroju, samo patrzenie na innych ludzi może wpędzić was w gniew i odebrać wam sen. Albo możecie się zakochać. Miłość to też cierpienie, jeśli nie dostajesz tego, czego chcesz. Miłość, tak jak i nienawiść są cierpieniem, a to przez pożądanie. Pożądanie jest cierpieniem, pragnienie pozbycia się [pożądania] jest cierpieniem. Chęć posiadania rzeczy… nawet jeśli je zdobędziesz, nadal cierpisz, bo boisz się, że je stracisz. Tylko ból. Jak chcecie z tym żyć? Możecie mieć wielki, luksusowy dom, ale jeśli wasze serca nie są dobre, nic nigdy nie będzie dziać się tak, jak oczekujecie.

Spójrzcie zatem na siebie.

Ajahn Chah. „Dlaczego tu jesteśmy?”