
Urodziliśmy się w Klatce. W zaprogramowanej „rzeczywistości” pozornego szczęścia, które w istocie jest upudrowanym cierpieniem, bowiem koniec końców pomimo całej cywilizacyjnej aparatury nie jesteśmy w stanie przekroczyć ludzkiej kondycji. Wyrok zapadł, a my żyjemy ze świadomością jego odroczenia w najlepszym wypadku trwającego kilkadziesiąt lat. Pogodzenie się z naturą egzystencji, jest odpuszczeniem i mam poczucie, że nasza cywilizacyjno – kulturowa niezdolność do uznania praw natury prowadzi nas w otchłań niepotrzebnego cierpienia. Droga ludzkiej mądrości, która możemy tutaj nazwać duchową jest raczej akceptacją nie zmaganiem, współczuciem nie walką. To współczucie wynika ze zrozumienia, że wszystko przejawia swoją prawdę wtedy, gdy przestaje udawać coś innego, kiedy staje się swoją własną naturą. Tym czym jest w najgłębszym sensie.
Droga ludzkiej ignorancji prowadzi w odwrotnym kierunku i jest kolektywna, reaktywna i nie ma na niej spokoju i akceptacji. Jest ciągłą walką, zmaganiem i wysiłkiem – paliwem tego wszystkiego jest Abstrakcja generowana przez Mózgogłowie czyli urojony twór, który replikuje się z chwili na chwilę i bez ustanku musi szukać potwierdzenia na zewnątrz w nie mającym końca działaniu. To neurotyczne nieskończone działanie jest formą ucieczki przed konfrontacją z umownością wszelkich znaczeń i faktu, że wszystko co „tworzymy” jest formą unikania świadomości, która ma odwagę postrzegać prawdę. Prawdziwa świadomość jest pozbawiona strachu, bowiem ma zdolność rozumienia zjawisk i procesów poza intelektualnymi spekulacjami. Poza myślą – słowem. Bezpośrednio. Sztuczna zaprogramowana świadomość, która tworzy sztuczny zaprogramowany świat oparty na skrajnie egotycznych parametrach staje się coraz bardziej przytłoczona nadmiarem tych wszystkich oszustw, które musi podtrzymywać i gier w które musi grać. Nasza skolektywizowana cywilizacyjna maszyneria zaczyna się psuć i rozpada się na naszych oczach jednak my odurzeni cyfrową hipnozą udajemy, że wciąż możemy się bawić tak jak dawniej. I próbujemy to robić jednak ta zabawa staje się coraz bardziej pokraczna, coraz mniej zabawna. Staje się smutna.
Kiedy przestajemy mieć nadzieję na zewnętrzne wsparcie, kiedy
przestajemy mieć nadzieję, że okropna sytuacja, w jakiej tkwimy
rozwiąże się jakoś sama, nie pogorszy się, wówczas nareszcie
jesteśmy wolni – prawdziwie wolni – aby uczciwie rozpocząć pracę
nad rozwiązaniem. Powiedziałbym, że kiedy umiera nadzieja,
zaczyna się działanie.
Derrick Jansen
Wypieranie, łagodzenie, modyfikowanie, ignorowanie, podważanie – to „nie” jest strategią Mózgogłowia jego tragiczną taktyką. Nie widzieć, nie słyszeć, nie czuć, nie dotykać, nie myśleć o tym wszystkim to Uciekać. Ta ucieczka nie ma szans powodzenia, ponieważ tak naprawdę nie ma miejsca do którego możemy uciec, gdzie możemy się schronić, bo ten świat i to ciało jest tym światem i tym ciałem w którym żyjemy. To jest nasza nauka. To nauką jest akceptacja konsekwencji własnych działań, akceptacja własnego życia w jego prawdziwej postaci pozbawionej tych wszystkich sztucznych tożsamości i projekcji.
Świadomość swojej niewiedzy, neurotycznych skłonności, „negatywnych” potencjałów, świadomość ograniczeń istoty ludzkiej, umysłu, percepcji, świadomość kondycji ludzkiej i uwarunkowań w jakich jest zmuszona funkcjonować to fundamentalny warunek uzdrowienia, czyli przywrócenia naturalnego stanu, który nie chce już być „wiecznie szczęśliwy” i „zadowolony”, bo rozumie, że to jest niemożliwe i właśnie to generuje najwięcej nieszczęścia i frustracji. Obietnica cywilizacyjnego szczęścia w formie posiadania jest oszustwem i to oszustwo niszczy prawdziwe Życie, które jest warte więcej niż cokolwiek jesteśmy w stanie stworzyć. Nie możemy tego kupić za te wszystkie sztuczne wytwory cywilizacji śmierci. Życie jest bezcenne, a stało się towarem na sprzedaż na absurdalnym targowisku próżności i arogancji. Bycie krytycznym w stosunku do tej destrukcyjnej kolektywnej drogi ludzkości jest znakiem tego, że wciąż jesteśmy prawdziwymi ludźmi nie wytworami Trupizmu – religii tej cywilizacji. Nie być wyznawcą tej religii to zaufać swojej prawdziwej naturze, która jest mądrością i współczuciem i tak naprawdę jest spokojem, który wynika z akceptacji tego co jest. Jest życiem poza nadzieją i neurotycznym lękiem.

Kiedy porzucasz nadzieję, przytrafia ci się coś lepszego niż świadomość, że to cię nie zabiło – w jakimś sensie zostajesz zabity. Umierasz. A stan takiej śmierci ma w sobie coś wspaniałego – ci, który sprawują władzę, nie mogą cię już dotknąć. Ani poprzez obietnice, ani poprzez groźby, ani poprzez samą przemoc. Kiedy jesteś martwy w taki sposób, możesz wciąż śpiewać, możesz wciąż tańczyć, możesz wciąż uprawiać miłość, możesz wciąż walczyć jak diabli – możesz nadal żyć, ponieważ czujesz, że żyjesz, bardziej niż kiedykolwiek. Dociera do ciebie, że kiedy umarła nadzieja, dawny „ty”, który umarłeś wraz z nią, nie był tobą, ale „tobą” uzależnionym od tych, którzy cię eksploatują; „tobą” wierzącym, że ci, którzy cię wykorzystują, zaprzestaną tego sami; „tobą”, który wierzył w mitologie propagowane przez wyzyskiwaczy w celu ułatwienia tego wyzysku. Skonstruowany społecznie „ty” umarłeś. Cywilizowany „ty” umarłeś. Wyprodukowany, zmyślony, ostemplowany, ulepiony „ty” umarłeś. Ofiara umarła.
Derrick Jansen
Urodziliśmy się w zaburzonym dysfunkcjonalnym świecie, który jest pełen cierpienia z którym próbujemy sobie poradzić i je przezwyciężyć. Tym można byłoby określić rozwój cywilizacji w jej pierwotnym znaczeniu, nauką przetrwania w brutalnym i surowym środowisku. Teraz mamy do czynienia z środowiskiem chaotycznym, mutującym ponieważ cywilizacja w jakiej żyjemy stała się neurotyczna i pozbawiona spokoju, jest ciągłym ruchem, szamotaniem się, poszukiwaniem sensu w narastającym bezsensie. Żyjemy w nadmiarze wszystkiego, w ciągłym wytwarzaniu pozornej nowości, projekcji skierowanej w wymyśloną przyszłość urojonej nadziei. Tracimy chwilę obecną jedyne co tak naprawdę mamy. Tracimy kontakt z czymś fundamentalnym i pierwotnym ponieważ to umysł i jego wytwory zdominował nasze życie, nasz los.