
Kiedy misjonarze przybyli do Afryki, mieli Biblię, a my mieliśmy ziemię.
Powiedzieli: „Módlmy się”. Zamknęliśmy oczy.
Kiedy je otworzyliśmy, mieliśmy Biblię, a oni mieli ziemię.
Desmond Tutu
Role zdominowały aktorów, narzędzia użytkowników. Tym właśnie jest Aparatura – Okablowanie. Cywilizacja technologiczna jest strukturą opresyjną i dominującą, która wyjaławia Naturę i człowieka uprawiając go na swoje podobieństwo.
Nowy cybernetyczny system zarządzania zagubionymi w swoich neurozach istotami oferuje ciągłość Igrzysk Śmierci – tragicznej bezmyślnej rozrywki, której głównym celem jest nieustające utrzymywanie Ignorancji na poziomie uniemożliwiającym Wgląd w prawdziwy obraz rzeczywistości. To zaprogramowane przekonanie o tym, że Choroba jest Zdrowiem. Choroba o której tutaj mówię ma naturę psychologiczną jest wyhodowana w „laboratorium cywilizacji” niczym mutacja wirusa, który infekuje nas przez pierwsze lata życia i zmusza do adaptacji. Nienormalne uznajemy za normalne. Adaptacja jest normowaniem. Normowanie jest Przystosowaniem. Przystosowanie jest Akceptacją. Akceptacja jest Uległością. Uległość jest Udziałem. Udział jest współtworzeniem Choroby. Dlatego każdy z nas jest odpowiedzialny za kondycję świata w jakim żyjemy.
Człowiek zaczyna tak głęboko utożsamiać się z tym co robi, w czym jest, że zatraca przestrzeń i dystans, a kiedy brakuje przestrzeni rzeczywistość staje się gęsta, duszna i przytłaczająca. Ilu z nas realizuje własny pomysł na życie? Swoją osobistą agendę? Coś co jest naprawdę niepowtarzalne i wyjątkowe wnoszące w ten wymiar nową jakość? W większości przypadków robimy coś „twórczego”, bo chcemy poklasku, uznania, atencji, chcemy się gdzieś dostać. Być Kimś. Naśladujemy „tych, którym się udało” i chcemy być tacy jak oni. Wynika to z tego, że jesteśmy kolejnym klonem, produktem, który szuka „inspiracji” na zewnątrz siebie i próbuje wbić się w tak zwane trendy. Trend jest algorytmem – wirusem, infekcją umysłu, który tworzy sklonowane komórki rakowe mas które chcą być trendy tworząc w istocie monady kultur – bakterii, które żerują na swojej własnej desperacji wynikającej z kompletnego zatracenia własnej istoty.
Masowe społeczeństwo jest nieświadome i funkcjonuje w stanie hipnozy. Jest zaczarowane i otumanione Klątwami Programów, które są aktualizowane każdego dnia przez wszystkie Urządzenia Sterujące w postaci Masowych Mediów. Nasze uzależnienie od uczestniczenia w Igrzyskach Śmierci, którymi w istocie jest ta samobójcza egoistyczna cywilizacja i jej „rozrywkowej” hipnozie, która czyni nas wiecznie zajętymi rzeczami bez znaczenia. Czym są tak zwane „zasięgi”? To reglamentowany przez sztuczną inteligencję kanał rozprzestrzeniania Infekcji, a ta czym głupsza tym lepsza, co doprawdy łatwo zauważyć. Promowanie głupoty, ignorancji i bezmyślności, tych wszystkich pociesznych bzdur i ładowanie tego w skolonizowane masowe umysły jest Programem. Ten Program stał się dominującym Systemem Operacyjnym na tej planecie. Mechanicznym Bogiem, który właśnie tworzy swój Sztuczny Eden i miliardy coraz mniej świadomych istot. To jest hodowla Klonów.
Standaryzacja.
Optymalizacja.
Droga na zatracenie.
Dostaliśmy „wygodne kompaktowe życie” a wraz z nim nastąpiła Redukcja do formy jałowej i łatwostrawnej pozbawionej tajemnicy i grozy, sensu i znaczenia. Trawimy się łatwo jak zblendowany poranny koktajl pity przed fitness i siłownią, zajęciami jogi śmiechu i tantrycznego ruchania słabszych i mniej ogarniętych. Przybieramy egzotyczne imiona, przywdziewamy dziwaczne duchowe ciuchy z organicznej bawełny, koraliki, sznureczki, medaliki, bransoletki. Pijemy święte wywary i napary w imię uzdrowienia świata i oświecenia. Stajemy się narcystyczną kpiną, przebierańcami tak mdłymi, że rzygowiny podchodzą pod samo gardło absolutu. Jesteśmy szamanami z you tuba, mistykami z fejsbuka srającymi pachnącymi frazesami niwelującymi „negatywną energię”. Ucieczka staje się wyjątkowo uduchowiona, napędzana „świętym” przemysłem wszelakich ceremonii, kakofonii mis tybetańskich, gongów, dzwoneczków – całego tego naśladowania wymyślonego przez nas duchowego urojonego świata. Pachniemy pozornym wyzwoleniem w tym gnojowisku.
Kiedy by to wszystko zabrać co zostanie? Co jest pod tymi frazesami? Czy jest tam zwykła ludzka najprostsza życzliwość i troska? Czy jest tam głębia prawdziwej wstrząśniętej grozą egzystencji świadomość? Czy jest tam Współczucie i bezpretensjonalna Mądrość? Czy są tam szczere łzy i prawdziwa radość, która nie jest towarem handlowym i znakiem towarowym. Sprzedajemy Ducha jak chińskie badziewie obiecując kolejne urojenia i obietnice bez pokrycia. My ludzkie istoty możemy poczuć tą nieskończoną tęsknotę za prawdziwą duchowością, za czymś co nie jest kolejnym towarem na rynku, jakąś egzotyczną modą z odległych mistycznych krain. To są najgłębsze i najbardziej intymne ludzkie potrzeby – to jest święte w najgłębszym znaczeniu, ponieważ ma zdolność wyzwolenia nas z cierpienia, nie taplania się w bezmiarach mdłego absolutu. To jest coś konkretnego jak zmywanie naczyń i gotowanie obiadu, jak budowanie domu. To nie potrzebuje reklamy i rynku zbytu.
Dlatego tak trudno To znaleźć.