KULT PRĄCIA

Masowanie członów parlamentów, rad nadzorczych, prezesów ponadnarodowych korporacji namiętną uwagą. Wysokie premie za notoryczne jebanie świata. Doprowadzanie tłumów do emocjonalnych wytrysków gniewu, wkurwu i wszelkich spazmów wynikających z coraz bardziej wyraźnej bezradności. Orgia strachu na każdym kanale wszelkich telewizji, gang bang tej samczej testosteronowej manii zdobywców na całej planecie, zerżnąć wszystkie drzewa, krzewy, ogolić wszystkie trawniki, spuścić się betonem, aerozolem, ubrać wszystko w termodynamiczny kondom z butelek po coca coli, zamaskować słońce. Samcza korporacja religijna i jej sprzedawany na masową skalę produkt – oszustwo zbawienia za status wiecznego potępionego niewolnika. Jeszcze więcej strachu, wstydu i winy. Uśmiechnięci władcy lecą teraz w kosmos, który pierwszy wbije swojego fallusa w dziewicze kosmiczne łono, wygrzebie nieznane pierwiastki i minerały, ten będzie ruchał wszystkich tutaj na planecie ziemia, bowiem wiadomo, że big tech i space war to fjuczer, alchemiczny wzór na porost prącia.

Więc wydymali wystarczająco dużo i boleśnie, by mieć teraz kilka pierwszych pozycji w tabelce forbsa, tyle miejsc przed przecinkiem, że mogą zbudować z odsetek drugą planetę na orbicie, przerzucić rakietami całe złoto, zaludnić harem modelkami, uruchomić fabrykę kosmicznej heroiny, a tutaj w dole tej piramidy nakarmić wszystkich roztworem na najnowsze szczepy zrobionej przez siebie choroby. Spisek ruchania świata trwa od początku, od pierwszego wzwodu po pierwszy gwałt, który obudził wszystkie uśpione demony, które posiadły samców alfa i wydrukowały dodatkowe kodony okrucieństwa w łańcuchach. Zło zaczęło się namnażać jak wirus, rakowe komórki ogłosiły niepodległość, organizm stracił harmonię, ogłoszono permanentny stan wojny, który jest tutaj i króluje od zawsze. Królowie, Cesarze, Faraoni, Dygnitarze, Kapłani, Wojownicy, Papierze – wszyscy specjaliści od ruchania niewolników na wszelkie możliwe sposoby zasilający swoimi czarami wielkie okrutne Coś wyrosłe z sumy ich myśli, słów i czynów, które teraz jest moszną składującą cały potencjał nagromadzonej negatywnej karmy, która wylewa się w wyniku kopulacji z tak zwanymi okolicznościami, które są coraz mniej przyjemne. Nigdy nie mówimy w tym kontekście o miłości i szacunku, bo zamiast tego mamy pianę na ustach i wzrok fanatyka, mamy wszystkich tych firerów hipnotyzujących tłum, złotoustych psychopatów wydrukowanych w drukarce 3D. Mamy kategorie na stronach porno. Co chcesz, z kim chcesz, jak chcesz tylko pokaż tłuste botoksowe miliony wstrzyknięte w klinice banku banków. Dzieci, kalecy – wszystko.

Ciągła nieskończona walka z wiatrakami, walenie w palestyński mur nicością głuchej modlitwy o sprawiedliwość i zmiłowanie. Skowyt wszystkich matek, córek, sióstr, wreszcie tej pod stuporem wojsk, gąsienicami czołgów, bieżnikiem kół wielkich koparek, które zdzierają jej skórę na żywca, szukając żył dla swoich rafinerii i wbijają swoje igły by wyssać wszystko, do ostatniej kropli by polecieć trochę dalej w nicość i nadać komunikat do bazy, że jesteśmy jeszcze bliżej końca.

Nie możesz zjeść ciastka i mieć ciastko.

To jest niemożliwe, chyba, że jesteś magikiem. Dlatego oczywistym jest, że tą Grą rządzą Cudotwórcy, którzy z nicości robią kredyt, z pokoju wojnę, kurwę z logiki. Kiedy śpisz snem urojonego szczęścia, pod kołdrą wyobrażeń o nieistniejącym dobrym i radosnym świecie i śnisz sen o demokracji i prawach człowieka przerywany reklamami funduszy inwestycyjnych i pakietów akcji spółek doliny krzemowej, które są niczym innym jak balonami z Hell’em w tym parku psychopatycznej rozrywki pełnej uśmiechniętych Jokerów, którzy jedyne czego chcą to widzieć jak to wszystko płonie – wówczas pod twoją nieobecność rośnie bardzo nowy smart – sprytny świat prosto spod igły tak zwanej szczepionki. Cybernetyczne wesołe więzienie, pełne zajęć z nowego ulepszonego człowieczeństwa – kolektywu roju, który w każdej chwili wymienia się nie swoimi poglądami w formie przesyłu danych z komputera serwerowego ojca demiurga, który jednocześnie jest karmiąca matką. Informacyjno – rozrywkowo – wstrząsające mleko cieknie ci po brodzie, a te małe drapieżne paluszki trzymają za karmiącą pierś wszelkich abonamentów z lojalnym dostępem do usług. Przez wszczepy prosto do serca.

W Nowym Świecie Aplikacji dostaniesz przydział na małe szczęście odpowiednie w sam raz dla ciebie. Nie będziesz musiał się martwić o nic, bo wszystko dostaniesz wprost przed ryj do budy. Cały sekret będzie w długości łańcucha. Jak będziesz grzecznym psem, pociesznym szczeniakiem z uśmiechniętym pyskiem wyjdziesz na spacer do parku, będą zabawy, konkursy z nagrodami i harce. Może nawet będziesz mógł pojechać na wakacje i zostaniesz zgłoszony na konkurs na najbardziej fajnego kundla, bo jesteś mieszańcem klasy aspirującej, tych wszystkich, którzy żyją dostatnio dzięki milczącemu przyzwoleniu. Nie jesteś nikim ważnym. Tłem rozgrywki dla elity rasowych psów, które żyją w pałacach nad brzegami cudownych oceanów i dzień w dzień wyżerają najlepsze kąski z przemielonych szczeniaków. W razie problemów najpierw skrócą ci łańcuch byś nie mógł sięgnąć spragnionym jęzorem i skomlał w poczuciu winy, później rozmontują budę byś poczuł czym jest brak podstawowych warunków do życia, poczuł wiatr, deszcz i zimno, pokażą cię w telewizji i internecie innym kundlom ku przestrodze. Staniesz się pośmiewiskiem w okolicy, będą cię wytykać łapami te wszystkie grzeczne i zdyscyplinowane służące swoim panom za miskę nędznej karmy i klatkę do spania podpięte do Symulacji psich simsów. W końcu jak się nie poprawisz zdechniesz z głodu i nikt nie będzie płakał, bo walka o przetrwanie to nie jest ewangelia i pieśń nad pieśniami, co najwyżej horror z twistami fabuły.

Bo na bulwarach Hollywood jest więcej bezdomnych niż aktorów. Taki coraz bardziej trzeci świat, mamy coraz mniej wyczarowanych pieniędzy na remonty infrastruktury, na spoty reklamowe, na tą pozłacaną scenografię i chodzące kukły w garniturach od projektantów mody z cienkim wąsem po kokainie jeżdżących tymi bezszelestnymi teslami. Teraz, teraz żyjemy już tylko pozorami, udawanym splendorem przebrzmiałych potęg, nazwiskami, które nic już nie znaczą, bo wszystko jest tanie i używane. Teraz możemy zobaczyć jak to wszystko wygląda na wirtualnej polsce, że wcale to nie było takie jakie się wydawało. Spiskowe teorie stają się mniej teoretyczne. Wydawanie się to masowe schorzenie mas, które może być śmiertelne, kiedy wejdzie w fazę rozczarowania, czyli momentu kiedy te czary przestają działać i widzisz jasno, że zostałeś brutalnie wyruchany na wszystkie możliwe sposoby, że byłeś zwykłym umorusanym robotnikiem karmiącym to monstrualne oszustwo, którego sam w końcu stajesz się ofiarą, a twój kapłan karmiący cię nadzieją i obietnicą to zwykłe zwierze w koloratce udające apostoła zatrudnione w jednej z filii globalnej firmy ślubno – pogrzebowej z logotypem zwłok na krzyżu i produktem urojonego zbawienia. Śniłeś sen tak gęsty, że nie mogłeś się z niego obudzić i postanowiłeś zgłębiać wschodnie systemy, szukać nirwany po godzinach w fabryce, odmulić egzotyką, zadymić kadzidłem – szukałeś spokoju w swoim małym więzieniu obklejonym podobiznami świętych mężów z odległych krain i miałeś nadzieję dojechać tymi mantrami na drugi brzeg – gdzieś tam. Wydawało ci się, że to przecież tylko maja, złudzenie i możesz to przeformatować mocą swojego umysłu, zaklęciami z ezoterycznych książek, zbadać wahadłem, rozkodować kabałą, przepędzić piórami i bębnem.

Na nic to i tutaj następuje prawdziwe przebudzenie, które nie ma już nic dla ciebie, żadnego plastra na ranę, słów pocieszenia. Nic prócz tego co jest naprawdę takie jakie jest tu i teraz. Widzisz samego siebie w bardziej rzeczywisty sposób, bo kiedy przychodzi rozczarowanie znacznie więcej widać, jakby ci ktoś zdjął kolorowe okulary i na początku boli. Zaczynasz rozumieć, że dałeś się omamić samemu sobie opowiadając te bajki o nigdy nie poznanych osobiście bohaterach i ich czynach, których nigdy przecież nie byłeś świadkiem, co najwyżej fanem. Obudziłeś się w sobie rzeczywistym, zwykłym człowieku z krwi i kości na tej cierpiącej planecie, nie szukasz już pocieszenia i ucieczki, po prostu przytomniejesz. Nie liczysz na zbawienie, nie stoisz w kolejce do arki, nie gromadzisz złota, nie kopiesz schronu, nie klepiesz błagalnych modlitw klęcząc w kałuży łez, nie udajesz idioty, który mówi, że wszystko będzie dobrze. To nie o to chodzi. Zupełnie. Odkrywasz coś co było z tobą zawsze i nie jest niczym szczególnym, żadnym transem, odjazdem, magicznym widzeniem, mocą uzdrawiania – To jest Nic Specjalnego i wszyscy to mają, ale szukają czegoś innego czego nie mają, bo tak to już jest. I przestajesz się martwić, bo nie możesz tego stracić, nie masz też nadziei na więcej.

To nie ma znaczenia kto wygra, bo w tym wszystkim chodzi o ciebie na twojej linii życia, to wielki dar, którego nie jesteś świadomy do czasu kiedy ci braknie czasu i zobaczysz jedyny w swoim rodzaju film z samego siebie. Czasem w człowieku rodzi się po prostu życzenie dobra dla wszystkich, nawet dla tych, którzy są tak okrutni w tej grze, czasem w człowieku rodzi się zrozumienie, że tak wolność którą mamy jest każdym dniem, każdą chwilą, każdym gestem, każdą myślą. Jest czymś czego umysł nie zrozumie. Nie karmisz już nadziei i nie żywisz pretensji, nie szukasz zemsty, bo wiesz, że każdy w tej chwili dostaje owoce swojej własnej pracy. Życzenie dobra jest czymś potężnym i uzdrawia chorobę Strachu, która prowadzi do śmierci pełnej bólu i przerażenia. Możesz przyjąć pogląd na rzeczywistość jednak zawsze będzie on w pewien sposób fałszywy, prawdziwe pytanie jest dokąd cię to zaprowadzi, do jakiego miejsca, do jakiego stanu, do jakiej iluzji ostatecznej konkluzji. Prawda zawsze cię zaskoczy, nawet wtedy kiedy jesteś jej pewien, bo nie jest matematycznym wzorem, nie jest zdaniem w twojej głowie, prezentacją faktów z komputera. Jest wszystkim takim jakie jest. Iluzją jest nazwa. Dlatego to wszystko jest czyste w swojej podstawie zrodzone z jednej bezimiennej matki. Minie kolejny kult prącia jak wszystkie przed nim dając nam nieskończoną ilość głębokiego nauczania, otwierając kolejny rozdział nieskończonej księgi w której każde twoje życie ma swój akapit i kiedyś otworzysz To ujrzysz, że wszystko jest Dobre nawet to co cię przeraża i przed czym uciekasz, cała ta gra ma swój cel – przebudzić twój umysł, otworzyć przejście. Dać wolność, która jest poza warunkiem.

Nie prowadzi do niej żadna sekta, religia, wspólnota, prowadzi do niej twoje własne autentyczne życie, ty jesteś mistrzem odpowiedzialnym za zbawienie samego siebie, nikt i nic z zewnątrz nie otworzy tego co jest w tobie. Kiedy przestajesz naśladować kogokolwiek odnajdujesz prawdziwą Drogę.