
Nasz sterylny bezdotykowy świat – Królestwo Automatyzmu. Smart Megacity – multiuniwersum Programowania. Połyskująca na horyzoncie Gwiazda Śmierci – rój sztucznego kolektywnego umysłu – dusze algorytmy, które zostały zaprogramowane do wzajemnego pilnowania – co znaczy, że każdy więzień stał się strażnikiem.
Moralność Stada – selektywny umowny dekalog władania umysłami. Niewidoczny sygnał hipnozy. Ewangelia Strachu głoszona we wszystkich nadajnikach – modlitwa okrucieństwa praktykowana w mordowaniu milionów istnień każdego bożego dnia. Fabryki śmierci – żywienia. Taśma produkcyjna zapętlona smakiem ciał pozbawionych dusz. Duszno tu, coraz duszniej. Suma tych drobnych codziennych rytuałów pomnożona przez miliardy zmusza nas do ciągłej aktualizacji Piekła. Piekło kobiet, piekło zwierząt, piekło dzieci, piekło ludzi, którzy sami zgotowali sobie ten los. Piekło za obietnicę Raju. Urojenie.
Przyjrzeć się Sobie – to zobaczyć mechanizmy. Mechaniczną istotę ludzką. Tancerza na sznurkach niezaspokajalnych potrzeb – przyjrzeć się Nam to zobaczyć Masowy Program. Wybudzając się z tego stajesz się Obcy. Możesz podzielić wszystkie zdania, pomnożyć umowność każdej teorii, podpisać się trzema krzyżykami pod każdym możliwym poglądem, programem, filozofią, religią, naukową tezą. Możesz wszystko przełknąć i wszystko wyrzygać w każdej chwili. Koniec końców – nie zostaje nic. Nic jest Wielką Matką Wszystkiego. Dlatego możemy śnić to życie. Nic jest Prawdą. Zero jest okrągłe, twórcze. Zero jest nieskończone. Nieskończona jest ilość wizji, możliwości i scenariuszy. Świat jest Opowieścią. Widzę w tym Piękno – nawet wtedy, kiedy jest okrutne i ordynarne, bezlitosne w swojej triumfującej tyranii.
Szpital Umierających przy Park Lane był sześćdziesięciopiętrowym wieżowcem obłożonym kaflami koloru pierwiosnków. Gdy Dzikus wysiadał z taksikoptera, wesoło ubarwiony powietrzny kondukt pogrzebowy poderwał się z dachu i pofrunął nad parkiem ku zachodowi, w stronę krematorium w Slough.
U wejścia do windy portier podał Dzikusowi odpowiednią informację, a ten pojechał w dół na oddział osiemdziesiąty pierwszy (galopującej starości, wyjaśnił portier), mieszczący się na piętrze siedemnastym.
Była to duża słoneczna sala, pomalowana na żółto; stało tam dwadzieścia łóżek, wszystkie zajęte. Linda umierała w towarzystwie – w towarzystwie i ze wszelkimi nowoczesnymi wygodami. Atmosferę ożywiały wesołe melodie syntetyczne. W nogach każdego łóżka, zwrócony ekranem do umierającego, stał odbiornik telewizyjny. Obraz sączył się bez przerwy, od rana do późnej nocy. Co kwadrans zmieniał się automatycznie aromat powietrza.
– Staramy się – objaśniła pielęgniarka, która przejęła u wejścia na oddział opiekę nad Dzikusem – staramy się tworzyć tu prawdziwie miłą atmosferę, coś pomiędzy hotelem pierwszej kategorii a czucioteatrem, jeśli pan rozumie, co mam na myśli.
ALDOUS HUXLEY „NOWY WSPANIAŁY ŚWIAT”.
Nie ma końca Istnieniu, jest bezgraniczne, wszechobecne, życie jest we wszystkim, wszystko jest życiem. Jestem Głupcem w nieskończonej Podróży. Żyć bez strachu – to opuścić Program. To jest pierwszy i najważniejszy krok. Początek podróży. Stać się Obcym w tym mechanicznym uwarunkowanym świecie – to odnaleźć swój autentyczny stan istnienia, którego nie można zniewolić. Odrzucić wszelką Władzę, odrzucić wszelką Przemoc. Deprogramować siebie to odkrywać swój pierwotny stan istnienia sprzed zapisu, wciąż i wciąż powracać do Punktu Zero. Do miejsca sprzed Opisu. Wrócić do mądrości ciała – do inteligencji, która nie jest wymyślona, nie jest kolejną kreacją, jest samą kreatywnością. Ciało to coś żywego w przeciwieństwie do martwych opisów. Opowieść jest Podróżą. Czymś bez epilogu. Zaczęliśmy żyć w skończonych opowieściach w programach, które niszczą życie. Te programy są narzuconą narracją czymś co zainfekowało naszą wrodzoną i wolną wyobraźnię, zamiast tworzyć zaczęliśmy odtwarzać, powtarzać, naśladować – być ulegli i bierni. Jednak chodzi o coś więcej. Być poddanym to się poddać. Być więźniem to się uwięzić. Musimy sami zapytać się o zgodę, musimy sami ulec. To jest kluczowy punkt. W każdych okolicznościach, nawet najgorszych, zawsze byli ludzie, którzy wbrew temu wszystkiemu tworzyli siebie, dawali światu – Światło Istnienia. Tym światłem jest odkrycie, że absolutnie zawsze istnieje potencjał Przemiany. Zacząć od siebie to zmieniać Świat. Zatrzymać się. Przyjrzeć. Zobaczyć możliwości i ograniczenia.

Nasz świat jest tak chaotyczny w dużej mierze z tego powodu, że ludzie nie doceniają i nie szanują samych siebie. Osoby nie czujące do siebie żadnej sympatii, nie traktujące siebie łagodnie, nie są w stanie doświadczyć spokoju i harmonii, w skutek czego projektują na innych swój wewnętrzny zamęt i brak zrównoważenia. Zamiast naprawdę docenić dar życia, bardzo często uważamy, że nam się ono należy albo że jest przygnębiające i uciążliwe. Niektórzy ludzie uważają siebie za pokrzywdzonych przez los, ponieważ „nie dostali tego, co im się od życia należy”, więc jeśli „nic się nie zmieni” szantażują innych samobójstwem. Oczywiście życie trzeba traktować poważnie, nie ma to jednak nic wspólnego z doprowadzeniem się na skraj przepaści tylko dlatego, że mamy pretensje do świata i nieustannie uskarżamy się na problemy. Sami musimy wziąć odpowiedzialność za jakość naszego życia.
CHOGYAM TRUNGPA „SZAMBALA – ŚWIĘTA ŚCIEŻKA WOJOWNIKA”
Gdzie jest początek mojej opowieści? Tutaj i teraz, w tej właśnie chwili. Poznajesz bohatera, poznajesz siebie, stajesz się mniej obcy sam dla siebie, zaczynasz rozumieć, że wszystko jest odzwierciedleniem, manifestacją, tańcem w gabinecie luster. Stajesz się obcy dla świata, który jest grą pozorów, ciągłą ucieczką od samego siebie. Nic nigdy nie musisz – to jest prawdziwą miarą sukcesu. Wyzwoleniem. Decydujesz sam. Sam piszesz za siebie. Za nic nie musisz się wstydzić, bo wszystko jest dobre i jasne nawet jak jest złe i ciemne. Jednak przede wszystkim nie ma w tobie Lęku – tej zakodowanej trucizny, która czyni na tej ziemi Piekło. Wszystko co tworzymy to wyobrażenia, ponieważ nic na tym świecie nie trwa wiecznie, wszystko jest zmianą, umową chwilowych warunków – nic nie istnieje samo w sobie. Nic nie jest ostateczne. To jest prawdziwa dobra nowina, za którą stoi odpowiedzialność za samego siebie, za swój własny stan. Nikt nam nie pomoże odkryć kim jesteśmy. My siedzimy pod tym drzewem, kiedy wschodzi Gwiazda.
Pięć skupisk. Dwanaście ogniw współzależnego powstawania. Siedemnaście.
Trzy fundamentalne emocje. Dwie drogi. Wybór zależy do nas.