CZYLI GOSPODAROWANIE ODPADAMI
Gwarancją zysków dla sprzedawców antidotów jest produkowanie choroby. Zaburzenie staje się symbolem kluczem – ukrytym mechanizmem zarządzania każdym z poziomów planszy na której toczy się ta gra zimnej inteligencji. Biznes Choroby – ciągłego leczenia skutków i ignorowania przyczyn jest jak ciągła spłata niemożliwej do spłacenia pożyczki rozłożonej na całe pokolenia w ten sposób, że bycie niewolnikiem staje się naszą tożsamością, rdzeniem istnienia czymś tak fundamentalnie zakodowanym, że głęboko nieświadomym a nasze tak zwane „osobowości” są chorobą urojeniową i pokrywają nas jak warstwy izolacji przed szokującą prawdą, że jesteśmy Produktem, który traci swój termin przydatności do pożytkowania stając się Odpadem.
Ja, szczur bezbarwny, szczur neutralny, ani biały ani czarny, także niesmaczny jestem dla większości ludzi.
Witold Gombrowicz
Na odpady buduje się wielkie kontenery Megapolis – metalowe trumny z systemami tworzenia i zaspokajania potrzeb. Szkoda nam kurczaków brojlerów jednak życie w betonowych jednakowych klatkach umeblowanych w Ikei karmienie jałową karmą z wielu pozornie różnych kolorowych opakowań, które opowiadają historię jaka nigdy się nie wydarzyła i system nauczania aportu za kością tego świata czyli materializmu, również jest Hodowlą. Uczymy się głównie jak tworzyć, rozmnażać i utrwalać Chorobę Posiadania. Koniec końców na tej planszy jest to naszą główną obsesją podpartą iluzją Trwałości. Zaczynasz pożyczką oddechu i kończysz spłatą oddechu. Umierasz, a twoje kieszenie i dłonie są puste. To jest prawdziwy Mistrz. Najgłębsza Nauka. Uniwersalna prawda i jedyna droga. Oświecenie, którego nikt tutaj nie chce. Śmierć. Jesteśmy zajęci obsesyjną ucieczką przed tą świadomością, tym najgłębszym poziomem zrozumienia istoty życia ukrytej w swoim przeciwieństwie tak zwanym cieniu. Dopiero z tego punktu odkrywamy prawdziwe wartości, coś z czym ciężko dyskutować, bronić miałkich teorii, dywagować – to jak krótki i bardzo brutalny w rozświetlaniu błysk światła – jak nagły precyzyjny cios ostrym mieczem. Ta jasność to absolutny brak niedomówień. Totalne doinformowanie o esencji. Przekroczenie opisu. Punkt Zero. Restart Systemu. Wyrwanie ze snu.

Jak to zwał tak to zwał a tu zwał. Śnienie. Sztuka komfortowego Śnienia. Śnienie na jawie. Snucie planów, marzenia senne, urojenia. Zachować ciągłość Hipnozy, pogłębiając jej zasięg i terytorium. Wyhodować i wyszkolić całe armie Hipnotyzerów dać im dobrze zjeść, dobrze mieszkać, dobry seks, samochód, wycieczki, apartamenty, salonowe poklatkowe filmowe życie – serial o najlepszym możliwym życiu – wymiar śmiertelnych bogów. Szczyt spełnienia materialistycznej obietnicy. Każdy wydaje się tego chcieć. Stara się wdrożyć to w życie, wierzy w tego boga w trzech ozdobach. Jego świątynia jest wszędzie i zawsze w każdym sztucznym i wymyślonym wytworze, modlitwa trwa nieprzerwanie jak hasła reklamowe i przemówienia polityków, hostia to papier i cyfra – pieniądz w nieskończonym obiegu – przypływ – odpływ – ocean snu. Cudowny basen obok drogiego hotelu o pachnącej wodzie która wypiera całą świadomość tymczasowości – umowy wzajemnego warunkowania przyczyn i skutków, którą podpisaliśmy w zamian za chwilę wygody i zapomnienia.

Jeden ze specjalistów od marketingu w firmie Harley-Davidson ukuł slogan: „Płacąc za harleya, kupujesz styl życia. Motocykl dodajemy za darmo”. Jako kupujący produkty lifestyle’owe dawno już staliście się częścią interfejsu strategii przedsiębiorstw, które wymyśliły was jako swój główny produkt, czyli jako permanentnego „posiadacza coraz nowszych potrzeb”, któremu w coraz krótszych odstępach czasu wciska się coraz to nowsze produkty. Apple na przykład kompletnie nie interesuje się tym, na jakie choroby zapadną ich pracownicy, którzy w Foxconn impregnują wyświetlacze, po których późnej z taką łatwością przesuwają się wasze palce; jak najbardziej natomiast interesuje firmę, abyście umieszczali w swoim wewnętrznym świecie coraz więcej urządzeń służących do coraz bardziej absurdalnych celów. A w świecie tym priorytety, uwaga i postrzeganie zmieniły się już tak bardzo, że już dawno zmieniliście się w cyfrowych junkie, którzy przeżywają objawy odstawienne, kiedy tylko tracą kontakt ze swoim iPhonem. Nawet na festiwalach muzycznych najdłuższe kolejki tworzą się przed stacjami doładowania telefonów komórkowych – nie do pomyślenia byłaby sytuacja, w której nagle ludzie nie mają dostępu do sieci.
Welzer, Harald. „Samodzielne myślenie.”

PRAWDZIWA CENA KOMFORTU
Nagle pojawiasz się – wypluty z próżni kosmicznego jaja przez drogi rodne, pierwszy oddech zachłyśnięcie, klaps – w hotelowej przychodni witany przez ludzi w białych szatach. Biologiczny twór oblekający śmiertelne ciało uwarunkowań, które jak się później okaże jest jak główna wygrana na loterii, bowiem przestajesz być czującym chaosem, przyjmując formę – stajesz się postacią w grze. Możliwością. Czymś doprawdy pięknym i doniosłym. Potencjalnym Wojownikiem.
Jednak trafiasz tam gdzie wszystko już zastygło, rozładowało się, pogrążyło w apatii i egoizmie, stało się karykaturą, wypaczeniem, produktem do sprzedaży. Trafiasz do świata, który umiera zakażony wirusem ignorancji i inercji, który sztucznie podtrzymuje swoją jałową agonię – świat, który ma tak ogromny dług energetyczny, że wciąż bez ustanku musi zasilać się nowym życiem musi się przeludniać i zezwierzęcać jednocześnie rodzić i mordować. Świat, który by trwać musi niszczyć dochodząc do punktu, gdzie życie nie jest możliwe bez śmierci. Dziwny jest ten świat. Doprawdy. Na początku jesteś bezradny, kompletnie zdezorientowany, jednak coś przynosisz w sobie. Świeżość. Życie. Radość. Energię. Ciekawość. Widzisz jasno jesteś pobudzony i bezkompromisowy, otwarty i nieskończenie twórczy. Masz prawdziwą iskrę boską, która jest zdolnością tworzenia, czymś pięknym i wzniosłym, pierwotnym nieskończonym potencjałem. Wierzysz we wszystko i jesteś ze wszystkim. Jak Miłość.
Jednak długo nie może tak być. Trzeba cię rozcieńczyć, rozwodnić – zaniżyć do poziomu zaszczutego stada przystosować do mentalności niewolników, trzeba cię uwarunkować wpiąć w system pożerania i drenowania energii, upozycjonować nadać numer identyfikacji i jako produkt wdrożyć do obiegu. Byś w końcu wyżarty z energii pomnożył zasoby Odpadów na Cywilizacji – Wysypisku. Był martwy. Zimna inteligencja cyfrowego Demiurga – Cyber Mózgu – tworzy dla ciebie meta nałóg w tej chwili już od kolebki – od pierwszego dotknięcia ekranu telefonu czy tableta walisz to w kanał ładujesz technologiczną heroinę, podpinasz się pod system zarządzania zasobami ludzkimi – Ministerstwo Urojonej Prawdy. Szybko przemijające w rozproszeniu życie jak wideoklip wystarczająco durny by przeleciał przed oczyma nie pozostawiając za sobą żadnego śladu. Jak ślepy pocisk – jedynie huk i pusta łuska ciała leżąca w kostnicy. Mówienie o rzeczach naprawdę istotnych w tej komercyjnej komorze deprywacyjnej zagłady trochę wyrzuca cię poza główny plan, poza zainteresowanie zrobotyzowanych konsumentów, chodzących ciał wypełnionych ściekiem cywilizacyjnym 3D po same gardło i mimowolnie stajesz się czasem palcem bożym wbitym do ryja by wywołać wymioty. Retorsję. Bo dopiero widząc te wychodzące z nas odpadki, te fragmenty życia pozbawione witamin, zabójcze składniki sztucznych trendów i popędów, udawane zainteresowanie tym wszystkim co tworzy z nas zombi i wystarczająco sugestywny obraz śmiertelnej choroby, którą właśnie wyrzygaliśmy zamiast leczyć i trzymać w środku.
Wyrzygać truciznę.
Krok pierwszy.
Zobaczyć.
Powąchać.
Poczuć.
Do samych trzewi przeżyć to, naprawdę poczuć ten smród, to cierpienie ludzkiej egzystencji na tej planecie w tym rozdaniu znaczonych kart podczas ustawionej rozgrywki na pustyni cywilizacyjnego Las Vegas. Kiedy zaczynasz odstawiać używki tego świata jedną po drugiej z bezlitosną konsekwencją przechodzić przez to delirium i ból odstawienia zdajesz sobie sprawę, że byłeś Ćpunem pozbawionym własnej energii i zasobów Martwym Ciałem przybitym do krzyża Matrycy Uzależnienia. To właśnie tak nas wyhodowano – uzależniając i tresując do tego stopnia byśmy sami tworzyli własne klatki – ograniczeń i byli posuszni systemowi globalnego zniszczenia do samego smutnego końca stając się cynicznymi egoistami drwiącymi ze swojej własnej przerażającej agonii.
WIRUS KTÓRY UZDRAWIA
Pobudka z tego to straszne doświadczenie. Rak mózgu. Odrobaczenie. Osuszanie bagna, opróżnianie szamba. Wizja zniewolonych ciał, które pożerają siebie bez końca skazane na głód. To przeciwieństwo słodkiej duchowej lemoniady new age – leków nasenno – uspakajających skraplanych do żyły i wizji awatarów ze złota uśmiechających się jak pustostan z grymasem wybitym pociskami podczas kolejnej aktualizacji systemu na Bliskim Wschodzie. Windows 5G. Ułuda afirmacyjnego udawania, że wszystko jest ok – taka karma jest najbardziej dobitnym przejawem Ignorancji, która od Niewiedzy różni się tym, że wiesz, a mimo to masz wyjabane. Pewne rzeczy naprawdę trudno usprawiedliwić, udawać, że jest inaczej niż jest i staniemy się tego naprawdę świadomi.
Naprawdę świadomi.
Wirus Prawdy, której nie można już zaprzeczyć, nie można ignorować – ponieważ wszystko staje się jasne jak słońce. Jest tutaj przed nami – jak na górze tak na dole – Ekonomia, Polityka, Religia, Kultura, Rozrywka. Mnożenie zer w zderzeniu ze znikaniem planszy. Tego się nie da rzucić na giełdę. Tego się nie da przerobić na kolejny produkt sprzedażowy – to przysłowiowe jebnięcie transcendentu, jasny grzmot z nieba. Prawdziwy Behemoth o przerażającej sile rażenia żywiołów prawdziwe gitarowe brzmienie i refren kończący wszystkie spektakle, pochodnia prawdziwej wolności nie jakaś betonowa atrapa, której sztuczny płomień zgasi fala uderzeniowa w wyniku gwałtownego podniesienia poziomów. To ważny czas. Dla nas wszystkich – dla naszego serca i umysłu. Czy będziemy potrafili przejawiać troskę i wspólczucie wobec bliskich i dalekich istot – ludzi, zwierząt, natury. Czy nie wystarczy już niszczenia? Umierania? Choroby? Zagłady? Staniemy się wcześniej czy później totalną biologią – wypadającym głazem z rąk Syzyfa. Przebudzeniem przywracającym równowagę i przytomnością, która pozbawiona złudzeń godzi się zapłacić te zaciągnięte krwią długi. Oczyścić karmę morderców. Skutki naszych działań będą uderzać w nas lawinowo – wielopłaszczyznowo – bez ostrzeżenia, bowiem następuje przeciążenie programu, przeładowanie śluzy, zatrucie pokarmowe cywilizacji z powodu przejedzenia. Człowiek myśliwy obudzi się w nowej roli uciekającej przed cierpieniem zwierzyny – zaszczutej nadciągającymi skutkami własnych motywowanych pychą i ignorancja działań.

Jeżeli jak czytamy w Księdze Rodzaju, człowiek zgrzeszył po raz pierwszy gdy Adam zjadł Jabłko, którym Ewa skusiła go w ogrodzie Edenu, to drugim jego wielkim grzechem było z pewnością poddanie się pokusie zabicia i spożycia pokrewnych sobie stworzeń. (…) W każdym bądź razie z tego brzemiennego w skutki wydarzenia można wywieść przemoc, gwałt, rozlew krwi, zabijanie ludzi, a w końcu i wojnę.
Philip Kapleau „Ochraniać wszelkie życie”
Zawsze miałem opór przed uczestniczeniem w wymyślonych przez kogoś innego grach, w tańcach towarzyskich i imprezach integrujących bydło w ubojni. W politykowaniu w kibicowaniu i naśladownictwie. Życie dla mnie to coś więcej. Rozwój, nauka, tworzenie własnych parametrów istnienia w oparciu na indywidualnym doświadczeniu. Życie od kuchni. Tworzenie własnych dań bez patrzenia na cudze receptury. Przygoda poznawania siebie i odkrywania nieskończonego potencjału jaki przynosimy na ten świat. Wreszcie zdolność do Odpowiedzi i umiejętność trawienia własnych pytań. Gotowanie, pisanie, praca duchowa – fundamenty. Jak wiesz kiedy posypać, kiedy wysypać jak użyć cukru pudru, jak się tym bawić – to nic nie może zaszkodzić. Jak osłodzić mózg, by podczas tej wieczerzy smakował jeszcze lepiej.
Niewiele to jednak obchodzi obywatela-konsumenta zachodniego typu: może on przeczytać na przykład informacje w „Süddeutsche Zeitung” na temat represji wobec bahrańskich szyitów lub o usunięciu siłą obozu Occupy w Nowym Jorku wraz z obszernymi komentarzami wyjaśniającymi kryjące się za tym mechanizmy i interes, by zaraz potem z zainteresowaniem przejrzeć „Red Bulletin”, sprzedawany jako dodatek do tejże gazety, i być pod wrażeniem osiągnięć Sebastiana Vettela oraz wzruszyć się z powodu jego babci, a jednocześnie uważać napój Red Bull za obrzydlistwo. Może on jeździć SUV-em, głosować na partię zielonych, być „lewicowym”, żywić swoje dzieci produktami „bio” i jednocześnie zachwycać się z powodu posiadania przywileju życia na takim poziomie. Krótko mówiąc, może on jednocześnie mieć wszystko i być wszystkim. Obywatel taki, dzięki cudownemu środkowi w postaci wszechogarniającej konsumpcji, stał się żywym ucieleśnieniem marksistowskiej utopii: „rano polować, po południu łowić ryby, wieczorem paść bydło, po jedzeniu krytykować”. Pojawienie się takiego podmiotu jest, czego Marks z pewnością nie nigdy by się nie domyślił, wyłączną zasługą gospodarki kapitalistycznej oraz cywilizacji konsumpcyjnej. Nowy człowiek zmienia się nieustannie poprzez nowe potrzeby, które się w nim budzi, i nieustannie zajmuje się ich zaspokajaniem.
Welzer, Harald. „Samodzielne myślenie.”