KRAINA CIENIA

Ci, którzy identyfikują się z pozytywnym biegunem tej jednorodnej substancji (już całkowicie dwubiegunowej), nazywani są „duchowymi”. Tworzą oni nurty religijne, szkoły, sekty mistyczne. Natomiast, ci którzy identyfikują się z biegunem ujemnym, nazywani są „materialistami”. Pierwsi czczą antropomorficznego ducha-boga, drudzy – materię-boga. Religia pierwszych wiąże ich wtedy, próbuje połączyć się z boskością poprzez swoje wierzenia; religia drugich wierzy, że można połączyć się z materią-bogiem poprzez swoje sekty, czyli również wierzenia; są więc oni tak samo religijni jak inni. Są to dwa przeciwstawne prądy, które wzajemnie się niszczą.

Samael Aun Weor

Zagęszczone. Ciężkie. Upadliśmy w czas. W wysiłek.

Mówi się, że prostota jest szczytem wyrafinowania. Jest nam niezmiernie ciężko powrócić do nieskomplikowania, do rzeczy i myśli fundamentalnych, bowiem zdominowała nas sztuczna świadomość, którą charakteryzuje narastająca komplikacja. Nasze ułatwienia i uproszczenia okazały się ciągłym i nieprzerwanym wysiłkiem na który skazaliśmy samych siebie w pogoni za wygodą i komfortem. Jednak ostatecznie ta wygoda i komfort stają się przyczyną neurotyzmu, wojny którą toczymy wewnątrz naszych tak zwanych jaźni, bowiem gdzieś w głębi swojej prawdziwej istoty wiemy, że poczucie siebie jest oszustwem, które wciąż musimy podtrzymywać, wciąż potwierdzać, wciąż uprawomocniać aktem absurdalnej wiary.

Religia ego. Fanatyzm kontroli. Uwięzienie.

Poczucie odseparowania jest przyczyną każdej wojny i konfliktu, przemocy i systemu represji. Potrzeba obrony urojonych granic i wymyślonych zasad. Jak śpiewał Leonard Cohen karty są znaczone od samego początku. Tak naprawdę to wiemy, rozumiemy, że ten układ jest fikcją, jednak mimo to i pomimo tego gramy w tą grę i przegrywamy, bowiem wygrać tutaj nie sposób, bowiem ostatecznie wszystko się rozpada, bez względu na naszą urojoną potęgę, prestiż, władzę, majątek i wpływy. Przegrywamy ze śmiercią i przegrywamy z Marą bogiem demonów, ponieważ jest on mistrzem tak zwanej rzeczywistości cienia. To jest jego Królestwo. W istocie kraina cienia ma w sobie nieskończone bogactwa, gdyż nie została zrabowana i zdewastowana jak te świetliste krainy „światła” hiper duchowości tak zwanej nowej ery, które w dużym stopniu stały się chwilowym i marnym w istocie pocieszeniem, bowiem bez znajomości mroku nie można przejść przez tą bramę. Dlatego tak mało mamy prawdziwych mistrzów, którzy naprawdę przekroczyli tą dualistyczną grę. Naprawdę osiągnęli wyzwolenie z Układów Zależności i z Warunku.

Tych, którzy się śmieją kiedy tracą wszystko i wszystkich.

Cień ma swoich fascynatów, ma swój apokaliptyczny fan base i czym jesteśmy dalej w negatywizmie jest ich coraz więcej i stają się coraz bardziej mroczni. Są upojeni, zahipnotyzowani, ponieważ lepkie poczucie ja lubi również to. Pławi się w szoku, nihilizmie, okrucieństwie jednak tylko do pewnego momentu do tej granicy za którą jest prawdziwy i bezlitosny bezsens. To Otchłań, której nikt zawirusowany ego tripem nie jest w stanie przetrwać i przebyć, bowiem rozszarpie go na strzępy, przetrawi i wysra. Ostateczny bezsens jest gorszy niż diabeł i tak zwane zło, ponieważ uderza w sam rdzeń, w samo sedno – w poczucie uzasadnienia, w poczucie „ja”. Dopóki jesteś obserwatorem rozpadu, pożogi i upadku możesz wieszczyć swoją pieśń śmierci, jednak kiedy stajesz się rozpadem i upadkiem słychać jedynie skowyt.

Każde utożsamienie jest nieuniknionym wyrokiem, obojętnie czy po stronie światła czy mroku, dobra czy zła. Każda misja jest urojeniem i ostatecznym i bezlitosnym rozczarowaniem, bowiem wcześniej czy później stanie się swoją własną parodią. To jest nieuniknione. Ponieważ wszystko to jest jedynie etykietą na produkcie umysłowego wysiłku, towarem do sprzedania, chwilową gwarancją użyteczności. Później przeistacza się w obojętność i czasem w nienawiść. Ponieważ brak tutaj prawdziwego zrozumienia i rozpoznania jaka jest prawdziwa natura doświadczenia w klatce dualizmu.

Wcześniej czy później wszystko staje się nudne i nużące, kiedy przestaje się odradzać wciąż na nowo i mutować w nieskończonym procesie, ponieważ właśnie to jest energią, jest ruchem, jest zmianą. Dlatego każda doktryna staje się z biegiem czasu martwa i traci kontakt z prawdą, ponieważ Prawda nie jest opisem, nie jest nazwą. Jest żywa! Nie możemy za tym nadążyć, nie możemy tego oswoić i posiąść. Nie możemy tym władać. Dlatego TO jest niezgłębione i nigdy nie może być uwarunkowane.