ZASIĘGI

Nieprzebudzony umysł stara się toczyć wojnę z tym, co mu się nie podoba. Aby podążać ścieżką serca, musimy zrozumieć, w jaki sposób zaczyna i kończy cały proces walki – zarówno z tym, co jest wewnątrz nas, jak i w otaczającym nas świecie. Źródłem każdej wojny jest niewiedza. Jeżeli brakuje nam wewnętrznej mądrości, boimy się bezustannych zmian zachodzących w naszym życiu, a także nieuniknionych strat, rozczarowań i niepewności wynikającej z tego, że każdy z nas zestarzeje się i umrze. Niewiedza sprawia, że zaczynamy walczyć z życiem, uciekając od bólu lub lgnąć do poczucia bezpieczeństwa i przyjemności, które nigdy nie dają prawdziwego spełnienia, bo taka jest ich natura.

Jack Kornfield. „Mądrość serca”.

Świat, który bez ustanku nadpisuje sam siebie, rozwarstwia się do niebotycznych rozmiarów – cyfrowa galaktyka – puchnąca jak złośliwy nowotwór. Jesteśmy znudzeni, depresyjni, przeładowani. Nasze rozkosze są coraz krótsze, coraz bardziej reaktywno – impulsywne, małe chwilowe pozorne szczęścia. Wszystkiego mamy tak dużo, wiemy tak wiele, jesteśmy bez ustanku zajęci, chorzy i zdeprawowani od tandety. To bezwartościowe bogactwo wrażeń nas przytłacza. Jesteśmy osaczeni jak chore cyrkowe zwierzęta – nadmiar braw, presji znudzonego otoczenia martwych pozbawionych energii i witalności ludzi – widzów, fanów, statystów.

Zaczynamy tęsknić za prawdziwą biedą i cierpieniem, za tym wszystkim czego nie zdążyliśmy jeszcze pożreć, przetrawić i wyrzygać na półki sklepowe. Bieda jest atrakcją turystyczną, prymitywizm szczytem wyrafinowania, tanimi lotami ruszamy w świat do chorób, braku wody, robactwa – żeby doświadczyć czegoś prawdziwego, czegoś co nas poruszy, o czym da się postować na ścianie naszego cyfrowego więzienia. Potrafię godzinami studiować te relacje desperacji. Ten śmieszkowaty krzyk rozpaczy. Zawodowi duchowi poszukiwacze, którzy spróbowali już niemalże wszystkich potraw ze stołu ostatniej wieczerzy – medytacje, joga, psychodeliki, psychologia transpersonalna, modlitwy, afirmacje, mindfulness, ahimsa itd…

Nasze współczesne społeczeństwo zaszczepia w nas tendencję do negowania lub tłumienia świadomości rzeczywistości. Wpaja się nam, że powinniśmy się bronić przed wszelkiego rodzaju trudnościami i niewygodami. Zużywamy ogromną ilość energii na walkę z poczuciem zagubienia, bólem, śmiercią i żalem. Jednocześnie próbujemy się ukryć przed podstawowymi prawdami świata przyrody i naszej własnej natury.

Aby odizolować się od świata naturalnego, stworzyliśmy klimatyzację, podgrzewane samochody i ubrania, które osłaniają nasze ciała przez cały rok. Aby odizolować się od nieuniknionej starości i zniedołężnienia, pokazujemy w reklamach młodych i uśmiechniętych ludzi, a osoby starsze umieszczamy w domach opieki. Chorych umysłowo zamykamy w szpitalach psychiatrycznych. Dla biednych tworzymy getta, wokół których budujemy autostrady, aby nie widzieć wylewającego się stamtąd cierpienia.

Jack Kornfield. „Mądrość serca”.

7872581.3

Szukamy pomocy u tych, którym zniszczyliśmy życie swoim nienasyceniem, swoją wygodą, brakiem szacunku deprawując ich swoim uwielbieniem, adoracją – robiąc z nich świętych, których chcemy widzieć – ubierając w swoje wyidealizowane wyobrażenia na wzór dzikich zwierząt w Zoo. Zabawiamy się w duchowe wyścigi na nieistniejące szczyty, urojone stopnie, by móc się tylko czymś zająć – nadać sens bezsensowi, bez końca uciekać przed prawdą o tym, że życie jest trudne, pełne cierpienia i rozczarowania i nie zawsze wszystko da się naprawić jak zepsuty samochód. Rozpoznanie jest w naszym zwykłym życiu, w tym co tak obsesyjnie chcemy zmienić, ta mądrość jest pozbawiona wielkich słów, idei, sloganów. Jest jak zwykłe dzień dobry, dziękuję, przepraszam. Nic wielkiego. Jednak okazuje się, że przyjaźń z życiem jest bardziej wartościowa niż namiętna krótkotrwała miłość pełna oczekiwań i wybuchów. Zaprzyjaźnić się ze zwykłym sobą, nie tym ze ścian mediów społecznościowych, a tym, któremu czasem jest smutno i ma wiele wad. Coraz mniej interesują mnie zbyt piękne rzeczy i idee, zbyt mądre słowa i obietnice. Cenię sobie niedoskonałość gdzie skryte jest dobre i szczere serce. Wzrusza mnie prawda, która niczego nie udaje, niczego nie chce, nie wstydzi się ukazać swojej ułomności.

Wydaje mi się, że jak daleko byśmy nie zaszli i tak wrócimy do tego punktu, do tej przystani zwyczajności. Sztuczny świat jaki stworzyliśmy – rodzaj oszustwa, by oszukać samych siebie – po prostu nie przetrwa. Każda fałszywa opowieść wcześniej czy później osłoni się, bowiem kłamstwo zabiera tak dużo energii, że w końcu brak paliwa uwagi odsłoni prawdę. Takiego rodzaju „sukces” czy „szczęście” zmieni się w swoje przeciwieństwo jak „miłość”, która staje się nienawiścią. Jak „oświecenie” – slogan hasło reklamowe, które staje się śmieszne w obliczu zwykłego szarego życia. Żyjemy w świecie balonów, które zaczynają pękać. Żyjemy w świecie napęczniałych zasięgów, zdezorientowanej uwagi, łaknienia, którego nie sposób zaspokoić. Ludzi, których deklaracje bez pokrycia stają się dla nas prawdami w które desperacko chcemy wierzyć, bo straciliśmy samych siebie – tą cenną przyjaźń, która choć trudna jest najważniejszą z przyjaźni, bo kształtuje wszystkie inne. Zaprzyjaźnić się ze sobą – to zaprzyjaźnić się ze światem, który nigdy nie będzie idealny, w pełni dobry i piękny. Jednak bywa dobry i piękny. Prosta medytacja serca – to otwartość i umiejętność odpuszczenia, łagodzenia.

Serce.
Pogoda ducha.
To są prawdziwe zasięgi.