TERROR ROZPROSZENIA

DSC_4808-001

Wybory. Lewa. Prawa. Środek. Od ściany do ściany. Od uderzenia w ścianę skandalu do uderzenia w mur kolejnego rozczarowania, od obietnicy do obietnicy. Wysłane w czasie zapewnienia, które prawie nigdy nie dochodzą do fazy realizacji, bowiem nasza rzeczywistość jest montowanym na żywo reality show. Spektaklem rozpisanym w taki sposób by wciąż i wciąż zapominać o co tutaj tak naprawdę chodzi, o co biega w tym szaleństwie.

To nieprzerwane zapętlenie w bodźcach, w biernym zaangażowaniu na poziomie świadomości. W wiecznym i chaotycznym myśleniu, które nigdy z powodu własnego ograniczenia nie sięgnie kresu i wyczerpania. To ciągłe bezsensowne spalanie żywej energii by tworzyć martwe przeczące sobie wzajemnie koncepcje, ideologie, filozofie – punkty odniesienia względem iluzji oddzielenia. System oparty na wierze w realność abstrakcji, nadawanie wartości, przypisywanie znaczeń – kolektywnej symulacji, która jak płodne łono co kilka sekund wypluwa na świat kolejną zdezorientowaną istotę czekającą na „szczęście”, które w swej istocie jest dojrzewającym cierpieniem.

Krótkotrwałość Gry. Krótkowzroczność Rozwiązań.

Wszystko staje się cyfrowe. Statystyczne. Pozbawione ugruntowania i korzenia. Stan nieważkości, dryfowanie po absurdalnej orbicie relatywizmu wszelkich wartości, fundamenty stają się grząskim błotem, ściekiem odchodów. Rozpadamy się tracąc kolejne punkty zaczepienia i oparcia. Religia, polityka, systemy filozoficzne i światopoglądowe – wszystko to wydaje się coraz mniej przekonujące i godne zaufania. Kompromitacje przeszły nasze wyobrażenie i stały się toksycznym pozbawionym wartości odżywczych chlebem powszednim. Każdego dnia próbujemy zaktualizować nasz niestabilny system wierzeń – urojeń. Jednak coraz częściej zawieszamy się pomiędzy rozpaczą i niedowierzaniem i spajającym to wszystko lękiem. Można powiedzieć, że mamy w sobie siedziby trzech głównych partii naszej wewnętrznej polityki względem wtórnej zewnętrznej rzeczywistości.

Partia głupoty. Partia gniewu i niechęci. Partia napastliwej pożądliwości. Czyli centrum, prawica i lewica. To jest nasza strategia polityczna nakierowana na przetrwanie w tej klatce uwarunkowań. Umysł obojętności to ten osadzony pomiędzy skrajnościami, jednak nie jest to idealnie harmonijny w myśl tak zwanej drogi środka – nie. To umysł która po prostu ma to wszystko gdzieś. Dryfuje. Udaje zainteresowanie dla świętego spokoju, ciągle zmienia „poglądy” i punkty widzenia. To strategia „jestem zmęczony”, „wszystko to samo”, „ta sama śpiewka”. To oportunista, miałki gość, który chce przejechać przez ten tunel bez zaangażowania, idzie na każdy układ z każdą ze stron, dla korzyści, mówi co w danej chwili najlepiej powiedzieć. Jednak w nic nigdy tak naprawdę nie jest zaangażowany. Totalna obojętność. Tak dobrze i tak dobrze. Idealny polityk. Bazuje to na ignorancji.

W naturalnym odruchu zanurzamy się w rozrywce. Cały przemysł zabawy i przeżywactwa służy wypełnieniu pustki, w którą się zapadamy pozostawieni sami wobec siebie – „nierozerwani” – bez zewnętrznych przymusów i sensów stanowiących pochodną dotychczasowych konieczności życiowych. Bo w tej ciszy i pustce tym wyraźniej słychać głos starego „ja” narracyjnego: tym byłem, tym jestem, tym będę, taka jest moja opowieść, do tego dążę, to mi się udało, a to nie, po to żyję. I ten głos staje się nie do zniesienia, kiedy nie ma już do wypowiedzenia takiej „opowieści na życie” danej przez zawód, religię, porządek społeczny.

Więc najpierw zagłuszasz to „ja”. Aż w końcu ono wysycha, klęśnie, zanika. I to wycofywanie się z klasycznej samo-świadomości w przeżywactwo i reaktywność obserwujemy na co dzień. Od kultu zajętości („nie mam czasu na nic”), do snobizmów na mindfullness i ucieczek w pustelnie: taki kontrtrend najwyraźniej wskazuje na przemożność trendu dominującego; są to oznaki desperacji.

Sam fenomen filozofowie i pisarze analizowali od wieków, pozostawał on jednak ograniczony do najwyższych warstw społecznych, głównie arystokracji: tych, którzy już wtedy nie musieli pracować. XX wiek przyniósł zaś przemysłową produkcję rozrywki dla mas, a komputeryzacja i big data podporządkowały ją metodzie naukowej. Aż do takiego rozrywki udoskonalenia i zindywidualizowania, że każdy może się dziś rozrywać od rana do wieczora, i to tak skutecznie, że jego własne „ja” narracyjne nie jest już zupełnie potrzebne; życie żyje się poza nami.

Jacek Dukaj: Na Zachodzie wzbiera fala rozpaczy

Partia gniewu i niechęci. To umysł skierowany do tyłu, w przeszłość. To ciągłe i absurdalne przywoływanie wzorców, postaw i ideałów, których nikt już dawno nie rozumie. To odwoływanie się do mocy i potęgi dawnych bogów, herosów, bohaterów. Rodzaj baśni – pięknej i szlachetnej wyssanej z grożącego palca opowieści przy jednoczesnym maskowaniu swojej słabości i szaleństwa, porażającego oderwania od rzeczywistości. To toporna moralność wyparcia i traumy, profil pokutnika gloryfikującego potępienie i zwiastującego wielką karę w postaci boskiego gniewu i apokaliptycznego scenariusza ludzkich dziejów. Wielkiego i zapierającego dech w bogobojnej piersi finału, to umysł spisku i pozornie sensownej narracji o totalnej kontroli tak zwanym światowym spisku trwającym przez tysiąclecia i zmierzającym do jakiegoś „punktu ostatecznego”, który raz jest wojną, raz kometą, raz inwazją obcych, albo przyjściem mesjasza z nieba. Paliwem jest wrodzony lęk. Objawem szaleństwo.

Trzecia propozycja psychologicznej polityki to partia pożądliwości i obietnicy, która lokuje w świetlanej przyszłości. To dominująca narracja naszej współczesnej codzienności, tak zwany kapitalistyczny nowoczesny liberalizm. To wiara w rozwój, wieczny progres i dobrobyt, to świat bez boga i diabła, religia humanizmu. Świecki model gloryfikujący wrodzony nam algorytm pożądania, progresywny i zarazem coraz bardziej zaślepiony skrajny materializm. Hedonistyczna pozbawiona skrupułów orgia krótkotrwałych uciech, która „zapomniała” o kacu w postaci starości i śmiertelności i próbuje w nieskończoność ciągnąć stan „upojenia możliwościami”. To sen o trans humanizmie, naukowej nirwanie, genetycznym zbawieniu śmiertelnego ciała, naukowym oświeceniu. Wyparcie spustoszenia i degeneracji jest tu cechą charakterystyczną, to skrajnie narcystyczny umysł przekonany że człowiek jest bogiem, jedynym powodem istnienia wszelkich procesów we wszechświecie, a wszystko jeszcze przed nami choć poziom gówna sięga krtani. Cechą charakterystyczną jest ciągłe stymulowanie pożądania. Żądza osiągania.

DSC_4699-001

Proces ewolucji stworzył w nas te algorytmy. Głęboko ukryte gadzie predyspozycje do ucieczki, walki i udawania martwych. Do bycia alfa i beta. Podświadomą potrzebę nagrody i instynkt zdobywcy. Reakcyjna maszyneria ukryta za maską „nowoczesnego człowieka”. Systemy wiecznego usprawiedliwiania, wyparcia, zrzucania odpowiedzialności, szukania pocieszenia w obietnicach religijnego szaleństwa czy technologicznej utopii. Terror rozproszenia byśmy bez ustanku reagowali na tą absurdalną rozgrywkę, wciąż byli na boisku czekając na aplauz samych siebie sklonowanych poprzez zwierciadła social mediów. Śpimy śniąc gęste ciężkie sny przenosząc chorobę z umysłu do umysłu, każdego dnia czynimy upgrade by być na tak zwanym „czasie”.