CRASH TEST

IMG_7624 2

Mózg kocha Struktury. Nasz logiczny zachodni umysł systematycznie i konsekwentnie pozbawia nas tajemnic, w coraz większym stopniu kolejne „wyjaśnienia” swoisty triumf „cywilizacyjnej zimnej wojny psychologicznej” coraz bardziej przeistacza nas w pozbawione życia zombi snujące się w bezsensownym jałowym świecie w którym zaspokajanie zmysłów i ucieczka przed prawdą egzystencji stała się normą. Cały mechaniczny przemysł informacyjno – rozrywkowy bazujący na naszych uwarunkowaniach i religijno – polityczny konglomerat zasilany strachem i długiem ulokował nas w niewolniczo – podległym stanie Automatyzmu.

Przewidywalność naszych reakcji, podświadomych mechanizmów, emocjonalnych klisz i zaprogramowanych dążeń i ambicji upodabnia nas do zrobotyzowanych stworzeń pozbawionych dostępu do jakiejkolwiek prawdziwej alternatywy wobec tego czym się stajemy jako ludzie XXI wieku. Przesądzony los współudziału w „Eksperymencie Sztucznej Egzystencji” – matrycy coraz bardziej odizolowanej od Struktury Życia jako Pola Współistnienia wszystkiego ze wszystkim coraz bardziej pogrąża nas w neurotycznych stanach i wszelakich zaburzeniach. Świat w jakim żyjemy w sposób bardzo precyzyjny odzwierciedla naszą postępującą chorobę. Zaburzenia emocjonalne, choroby psychiczne, autodestrukcyjne zachowania i tysiące chorób ciała – wszystko to jak lustro ukazuje stan naszego Ducha – jego pogłębiające się zagubienie w sztucznej rzeczywistości jaką, o czym warto pamiętać, sami stworzyliśmy.

Kompresujący się w zastraszającym tempie czas i szaleńczy tryb życia w dzikiej dżungli pozornych udogodnień w coraz większym stopniu prowadzi nas wprost do Ubojni Życia – zmechanizowanego modelu wzajemnego używania i eksploatacji. Stajemy się coraz bardziej pozbawieni realności – skompresowani do wielkomiejskich ról, przybici do dybów przy rozpędzonej taśmie produkcyjnej – i to my jesteśmy produktem. Produktem eksperymentów i modyfikacji – grą na chybił trafił. Dlatego wszelkie teorie próbujące nadać naszej egzystencji znamiona „spisku” skrupulatnie i metodycznie tkanego przez milenia pod dyktando „wiedzących i bogatych elit” by w rezultacie po zużyciu nas wyeliminować, bo taka przecież narracja wieńczy tą „najprawdziwszą prawdę” jest dla mnie mało wiarygodna zdradzając wszelkie znamiona czegoś w co chcemy wierzyć, kolejny wymyślony koncept w milionie podobnych sobie, których cel pozostaje zawsze ten sam – wygodę ignorancji opartej na braku odpowiedzialności za przygniatający fakt, że nasza egzystencja na chybił – trafił jest pozbawionym kierunku dryfowaniem w pułapce prądów, które tworzymy w sposób zupełnie przypadkowy i chaotyczny, bowiem staliśmy się kolektywną gromadą zaprogramowanych trupów. Nasza ekologiczna świadomość wykluła się kosztem bezprecedensowej wojny o wygodę, dobrobyt i dominację – stoimy na stosach trupów istot żywych i coraz bardziej jałowej ziemi, którą owe trupy użyźniają wołając do tych, którzy idą w nasze ślady, że to ślepa droga – droga unicestwienia. Nasza naukowo – technologiczna szpica – współczesna magia rytualna jest naszą ostatnią nadzieją gdzie odprawiając czary i rzucając obliczeniowe klątwy próbujemy odwrócić proces, którzy sami uruchomiliśmy. Jednak nie wiemy jaki będzie wynik tego, bo nie wiemy co tak naprawdę zrobiliśmy i dalej robimy.

Zrzut ekranu 2019-03-05 o 12.26.31

Na początku lat dziewięćdziesiątych szefowie Goldmana Sachsa zastanawiali się, na czym by mogli robić nowe interesy. Ich podstawowa filozofia, podstawowa filozofia kupców, głosi, że „handlować można wszystkim”. I uświadomili sobie bardzo sprytnie, że akcje i obligacje – wszystko to nie będzie może miało wielkiej wartości po dłuższym czasie; że zawsze będzie miało wartość to, co nieodzowne: ziemia, woda, żywność. Popyt na te rzeczy nie odznacza się jednak elastycznością i jest to pewien problem dla kupców. Przez całe dzieje rynków żywnościowych, dzieje cywilizacji, próbowano nadać pewną stabilność wartości produktów o cenach bardzo niestabilnych. Żywność jest w swojej istocie produktem niestabilnym, ponieważ trzeba zbierać plony dwa razy w roku, a zbiory uzależnione są od wielu czynników, na które nie mamy wpływu, przede wszystkim od warunków pogodowych. Niemniej historia cywilizacji zbudowana jest na tej niestabilności.

Martín Caparrós „Głód”

Multikulturowy tygiel, fortece miast – molochów, okablowana rzeczywistość – nowy czas śnienia – przechodzi fazę instalacji – jak klatkowa hodowla ludzkiego – drobiu gotowa dziobać ziarna cywilizacyjnych obietnic, nowinek, fake newsów, rzeczy bez najmniejszego znaczenia dla naszego życia i naszej kondycji. Zabieranie czasu i przestrzeni naszego życia i mielenie tego w maszynce do mięsa egzystencji, wypluwanie bezwonnej i bezsmakowej karmy w formie produktu ludzko – podobnego – hybrydy konsumencko – pracowniczej – zasilacza dla Maszyny Śmierci. Liczby przekraczają nasze pojęcie. Masy Produktów generujących Masy Kosztów. No i co z tego?

IMG_7633 2

Warto w tym miejscu zapytać.

Przecież w takim właśnie świecie żyjemy i to jest nasze życie. Dostaliśmy tak wiele możliwości i mimo tego nie jesteśmy szczęśliwi. Dlaczego? Mamy tak wiele i wciąż to nie to – ciągle szukamy, chcemy zmieniać, krytykujemy świat, innych ludzi, samych siebie. Czym jest lęk? Czym jest strach? Czym jest ta ukryta desperacja? Czym jest to poszukiwanie treści, wypełnianie nią kolejnej z bilionów internetowych stron, kolejny głos w kakofonii domniemanych prawd. Czym jest ta chwila? To ciało siedzące, myślące, piszące. Ten umysł, który tak usilnie próbuje wiedzieć, rozumieć tak jak by to miało załatwić sprawę. Jednak nie załatwia. Nie upraszcza. To tylko chwilowe odczucie ulgi, które mija tak szybko. Widzę swoje ograniczenia – próby tworzenia intelektualnych map orientacyjnych na podstawie, która w rzeczywistości nie ma podstawy. Cała struktura na której buduję ciągle ulega defragmentacji, przemieszczeniu – napięcie musi się rozładować i tak powstają kolejne opowieści – chwilowe refleksy, odbicia, złudzenia. Z chwili na chwilę sytuacja wymaga innego – ja, które nie potrafi być płynne, zdolne do elastyczności. Jednak z całych sił chcę utrzymać ten skostniały i neurotyczny stan pozornego skupienia – potwierdzać istnienie, utwardzać podłoże doświadczenia. Niezmiernie trwać w braku aktualizacji. Rzeczywistość poddaje to „ja” ciągłemu crash testowi. Co chwila zderzenie. Z brakiem adekwatności. To tworzy napięcie. Ciągłą czujność – obserwatora, który pilnuje bramy więzienia. Nie sposób odpuścić, pozwolić by rzeczywistość przejawiła swoją transcendencję, swoje mistrzostwo i nauki, które nie należą do żadnej tradycji, rzeczywistość, która nie kultywuje drogi do samej siebie, bowiem jest sama w sobie zawsze i wszędzie. Nie tworzy metod i nauk, bo nie sposób niczego oddzielić, wyodrębnić, usytuować na zewnątrz.

Jednak jest Przeczucie. Coś. Nie da się tego zlokalizować, jednak z pewnością jest, istnieje, czuje, myśli i ma w sobie nieskończone dobro, nieskończoną ufność i nieskończone poczucie humoru. Patrzy na zdeformowane „ja” po kolejnym crash teście i uśmiecha się życzliwie. Nie ma w sobie za grosz zarozumialstwa – tego poczucia, że coś wie, że to co wie jest o tym jak jest. Jest jak nie jest, nie jest jak jest. To jak zabawa, taniec – nieodgadniona lekkość.