Nasza świadomość wzrasta. W globalnej rzeczywistości w jakiej żyjemy, połączonej siecią internetu i nadpodażą informacji doprawdy ciężko o spokój umysłu, o chwilę refleksji i kontemplacji na temat rzeczywistej natury naszej ludzkiej egzystencji. Na pewno mamy dużo pełniejszy obraz rzeczywistości w jakiej żyjemy i nie sposób uciec od świadomości o współzależności zjawisk i procesów jakie je tworzą. Kluczem dla zrozumienia wartości ludzkiego życia jest ogromny potencjał jaki my istoty ludzkie posiadamy.
Jeżeli przyjąć by świecką materialistyczną perspektywę jaka tworzy paradygmat współczesnej edukacji i nauki to człowiek z jednej strony okazuje się niezwykle inteligentnym i zaradnym gatunkiem, bowiem stworzył wygodną i skomputeryzowaną cywilizację, która tworzy potencjał o zasięgu planetarnym i jest u progu eksploracji kosmosu, jednak z drugiej strony samo jego istnienie w wyniku tegoż procesu rozwoju stoi pod znakiem zapytania, gdyż skutki owej cywilizacji okazały się bardzo niszczące z racji zanieczyszczenia własnego habitatu – środowiska.
Ten paradoks podkreśla różnicę pomiędzy mądrością a wiedzą – wymiarem duchowym naszego istnienia, a jego zewnętrzną materialną manifestacją i zdolności do manipulowania materią bez zrozumienia wynikających z tego konsekwencji. Dotyczy to samego rdzenia – poczucia szczęścia i sposobów w jaki próbujemy je osiągnąć. Samo słowo osiągnąć wskazuje na pewien problem, bowiem cieżko w rzeczywistości która z samej swojej natury jest nietrwała odnaleźć prawdziwy punkt oparcia w postaci trwałego i niezmiennego przekonania, stanu czy definicji.
Przed rewolucją naukową czasów oświecenia, kiedy przez setki lat panowały dogmatyczno – religijne przekonania utrzymujące kasty kapłańskie i systemy monarchistyczne u szczytu władzy stosunkowo łatwo było takiej cywilizacji trwać przez długi czas w niezmiennej skostniałej formie i utrzymywać świadomość „ludzkich mas” na bardzo niskim poziomie o mentalności niewolnika i przez setki lat czerpać z tego korzyści. Jednak rozwoju ludzkiej świadomości nie sposób powstrzymać, bowiem jest właśnie naturalnym procesem i w konsekwencji rzeczywistość uległa radykalnym zmianom od ustrojów politycznych i religijno – społecznych po kulturę i wartości etyczno – moralne. Rewolucje oświecenia, odkrycia paliw kopalnych i industrializacji przyspieszyły procesy nadając im niespotykane dla gatunku ludzkiego tempo objawiające się obecnie w naszym cyfrowym i chaotycznym życiu. Dzięki świeckim wartościom i nauce osiągnęliśmy bardzo wiele przynajmniej w atlantyckiej części naszego globu i demokratyczne wartości i wolność od religijnego fundamentalizmu stworzyła podstawy dla dalszej ewolucji, dlatego jednostronna i radykalna krytyka cywilizacji zachodniej byłaby bardzo niesprawiedliwa, bowiem wytworzyła ona warunki dla naszego życia jakich udokumentowana historia naszych losów nigdy nie osiągnęła.
Jednak musiało czegoś zabraknąć, bowiem fundamenty powstawania tego co osiągnęliśmy są doprawdy kruche z perspektywy problemów współczesności i z całym naszym dorobkiem cywilizacyjnym i przytłaczającą krótkowzrocznością oto konfrontujemy się z widmem kompletnego upadku. Stworzyliśmy niewiarygodną w swych rozmiarach ” kulturę odwracania uwagi” w postaci głupkowatej masowej rozrywki, jałowych politycznych igrzysk i gęstego bagna sieci społecznościowych, które swój ogromny potencjał rozmieniły na trywialne i narcystyczne kultywowanie skrajnego egotyzmu i doprawdy idiotycznych sposobów marnowania czasu.
Nazwałbym to kompletnym brakiem wiary, nie w sensie braku wiary w Boga czy inne bóstwo, a braku wiary w sens i powód naszego istnienia. Ludzka egzystencja na tej pięknej planecie stała się kroniką eksploatacji, ciągłym poszukiwaniem, zdobywaniem, udowadnianiem, przekraczaniem – więcej, wyżej, dalej, mocniej…
Tylko po co ?
Cykliczność zastąpiła fragmentaryczność, opowieść chaotyczny monolog wewnętrzny – zagubiony w czasie i przestrzeni strumień świadomości kompulsywnie zaspokaja się ciągle zmieniającymi się zjawiskami. Poszukiwanie trwałego szczęścia w wytworach naszej neurotycznej świadomości jej materialnych produktach i podświadomych podszeptach wiecznego pożądania podsycanego iluzją ciągłych nowości jakie produkuje wirtualna rzeczywistość i jej kapłani ustawia nas na taśmie która mknie wprost w przepaść. To nasza ucieczka przed fundamentalną prawdą przemijania materii, naszej biologicznej formy i całego przemysłu podsycania pragnień. Generalnym dyrektorem tego przemysłu jest po prostu Ego. Zafiksowana na samej sobie część naszej świadomości, która wierzy we własną trwałość i niezmienność może nawet w życie wieczne. Cenność ludzkiego życia polega na tym, że wciąż mamy możliwość wejścia w kontakt z wiedzą i naukami, które w sposób bezpośredni odkryją przed nami prawdę nietrwałości zjawisk jednocześnie ukazując drogę ku mądrości zrozumienia kim jako istoty ludzkie w istocie jesteśmy i faktu, że nasze cierpienie jest wynikiem naszej ignorancji.
Hipoteza Boga osobowego jako demiurga z punktu widzenia naszej ignorancji jest bardzo wygodna, bowiem pozwala nam bez końca odwracać uwagę od korzenia problemu i zwracać się na zewnątrz w poszukiwaniu „obiektywnych przyczyn” zamiast ujrzeć jasno w jaki sposób my sami funkcjonujemy i w jak niewielkim stopniu jesteśmy świadomi procesów jakie decydują o naszym życiu. Bóg tak chciał, wola boska, przeznaczenie – wszystko to jest karmą dla naszej ignorancji, masowym konfesjonałem do rozgrzeszania i utwierdzania w iluzjach, których mam tak dużo jak nigdy dotąd, bowiem kolektywny cyfrowy umysł otwiera przed nami prawdziwą otchłań zagubienia. Współczesne recepty w postaci różnego rodzaju kursów samorozwoju, kompilacje starożytnych nauk tworzone bez zrozumienia ich istoty i prawdziwej funkcji opakowane w marketingowe chwyty poniżej pasa świadomości i masowo sprzedawane w duchowo – rozwojowym hipermarkecie tylko pozornie mogą pomóc, bowiem brakuje im wglądu w naturę rzeczywistości w wiedzę o tym jak rzeczywiście rzeczy się mają. To doraźne terapie poprawiające nastrój jednak nie potrafiące siegnąć do przyczyn naszego cierpienia, którym jest wiara w trwałość osobowej jaźni. Z tej właśnie wiary i przekonania wyrosły nasze emocje, które są z kolei przyczyną cierpienia, a cierpienie jest przyczyną tego ciągłego szukania na oślep rozwiązań, które mało tego, że nie potrafią pomóc to same stanowią kolejną przyczynę cierpienia. To koło w naukach buddyjskich nazywa się samsarą.