TAKI REBUS: CZY TO ZWIĄZEK ZAWODOWY KURCZAKÓW HODOWLANYCH?

Zacznijmy od Energii. W systemach, które postrzegają rzeczywistość w bardziej zintegrowany sposób – energia pełni rolę fundamentalną. Jest podstawą samego życia jak i procesów, które nim zarządzają. Pory roku można postrzegać zatem pod kątem zasobów energetycznych, dlatego zima jest okresem kiedy energia powinna zostać wcześniej zmagazynowana, a gospodarowanie jej zasobami musi być rozsądne i oszczędne. W systemie narządów ten okres jest szczególnie związany z nerkami i pęcherzem moczowym. Nerki to „magazyn” naszej wrodzonej energii – potencjału zdrowia i żywotności jaki dostajemy w spadku od naszej linii rodzinnej / genetycznej. W pewnym sensie jest to bardzo konkretny potencjał jaki determinuje konstytucję naszego ciała. Kluczową kwestią jest tutaj rola energii życiowej – qi.
W zachodnich systemach medycznych nie istnieje takie pojęcie jak – uniwersalna życiodajna siła, która jest głównym czynnikiem sprawczym umożliwiającym życie, ruch i rozwój. Przyzwyczajeni jesteśmy bardziej do postrzegania opartego na przeświadczeniu, że organizmy są niezależnymi odseparowanymi bytami generującymi energię poprzez pracę samych narządów i wewnętrznych procesów na czysto biologiczno – chemicznym poziomie. Energia manifestuje się także jako światło. Zima charakteryzuje się najkrótszym dniem, a tym samym dostępnością naturalnego światła. Światło w sposób naturalny determinuje procesy biologicznego wzrostu wszelkich organizmów na ziemi. Bez słońca życie staje się niemożliwe. Nasza wrodzona konstytucja energetyczna w dużym stopniu decyduje o naszym zdrowiu – określa jego możliwości i ograniczenia, podatność i odporność na choroby.
Charakterystyczny dla chińskiego systemu tradycyjnej medycyny chińskiej jest również sam podstawowy schemat Yang i Yin jako symboliczne Światło i Cień – gdzie jedno nie istnieje bez drugiego, są to dopełniające się zasady współzależności i komplementarności. Nie jest to zachodnia koncepcja dualizmu – światło i ciemność, czy dobro i zło. Zatem podstawowe źródło energii nazwane jest Qi, a energia ta przejawia się jako Yin i Yang – polaryzacja źródła w dwóch równoważnych aspektach. Kluczem do zdrowia umysłu i ciała jest balans – równowaga.
Zatem okres zimowy ma naturę Yin, kiedy energia ma bardziej wewnętrzny skoncentrowany charakter. Od wieków jesienią gromadzono zapasy, by przetrwać trudną i srogą zimę w miejscach o zróżnicowanym klimacie. Samo zimno ma naturę yin i dzielimy je na wewnętrzne i zewnętrzne. Jako czynnik patogenny pochodzący z zewnątrz powoduje stagnację energii i samej krwi a symptomami są bóle, które wzmacniają się na skutek zimna. A nasze wewnętrzne zimno na skutek oziębiającej diety dodatkowo osłabia wydajność i żywotność narządów wewnętrznych. Nikt zimna nie lubi i jego nadmiar powoduje brak żywotności i sił witalnych. Możemy to poznać i odczuć w bólach i zapaleniach związanych ze stawami, „rewolucjach” żołądkowo – jelitowych, bólu brzucha, który po ogrzaniu słabnie.
Dopiero w zasadzie teraz nasza zachodnia medycyna, odkrywa wartość energii i tzw. kanałów energetycznych lub meridianów o czym od tysiącleci już z poziomu praktycznego korzystali specjaliści tradycyjnej medycyny chińskiej i wielu innych systemów. Wielowymiarowość tych naturalnych systemów leczenia jest dziedzictwem ludzkości, podobnie jak zachodnia medycyna, która ma niebagatelną rolę i wartość wbrew temu co uważa wielu wielbicieli tylko i wyłącznie tzw: „alternatywy” cokolwiek to znaczy pomimo swoich patologii i nadużyć ratuje ludzkie zdrowie i życie. Jestem zdecydowanie przeciwny demonizowaniu zarówno tej tradycyjnej medycyny jak i akademickiej – traktowanie czegokolwiek w czarno białych skalach jedynie dobrych lub złych – jest domeną spiskowego umysłu i nic dobrego z tego nie wynika. Lekarze są tacy i tacy. Firmy farmaceutyczne są również różne i zakładanie złej woli i domniemywanie zabójczych szczepionkowych planów zagłady – jest dobre na YT, a nie w życiu.
Mam wrażenie, że z nadmiaru pikselowych impulsów szwankuje nam zdrowy rozsądek. Warto brać poprawkę na wszelkie internetowe rewelacje, a szczególnie te „objawienia” jak to po raz kolejny wyleczy nam raka imbir, cytryna albo kurkuma. Impulsywne, kompulsywne i emocjonalne „szerowanie” kolejnych planów zagłady i spisków psuje nam naszą własną dość istotną energię, którą zużywamy na wkręcanie się w ten kołowrotek fake newsów.
Sami odpowiadamy za stan naszego umysłu i ciała i sami musimy o to zadbać. Dlatego dobrym rozwiązaniem jest normalna i rezolutna dieta oraz medytacja, która pozwala nam zdystansować się do tańca urojeń jaki nam funduje – taniec z myślami. Jest taki rodzaj energii, który nazwałbym energią uważności i troski. Warto o nią dbać i rozwijać, bo to przytomność, dystans, zdrowy rozsądek i współodczuwanie – dbałość o własny stan. Dodałbym jeszcze humor – jako ewidentną oznakę zdrowia. Życzymy go Jarkowi, Donaldowi i innym politykom co mają parcie na sarkofagi i mury – nie dać się zwariować – taki ambitny plan na nowy rok.