Odpowiedzią jest skala zależności. Dług. Odpowiedzią jest ład polityczny ustanowiony po wojnach światowych i nierozerwalność tzw: „władzy” i „biznesu”. Odpowiedzią jest ukryty mechanizm za tarczą politycznego zegara w postaci nieformalnych grup ponadnarodowych interesów, których potęga przekracza każde prawo.
Stanowione prawo przestało służyć swym teoretycznym beneficjentom, czyli społeczeństwu. Kiedy po drugiej wojnie światowej planetarny organizm zaczął się spajać w jedno współzależne ciało tworząc struktury zarządzania międzynarodowego – rolą ustanawianych przepisów było i jest zabezpieczenie potęgi swych dzieci – Korporacji. Cały system polityczny na szczeblach poszczególnych krajów stał się nic nie znaczącym Spektaklem. Grą pozorów dla zachowania iluzji demokracji społeczeństwa obywatelskiego, zachowując swoje prowizoryczne mechanizmy w postaci wyborów i referendów. Prawdziwa władza ulokowana została w ekonomii i obrocie kapitałem. To kapitał i ekonomia zarządza każdym współczesnym konfliktem zbrojnym i zmianą ustrojową na tej planecie. Każdy ruch na geopolitycznej szachownicy dyktowany jest strategią pieniądza. Ten mityczny 1 % to konkretni ludzie z konkretnymi nazwiskami zarządzający firmami, których kapitał może się równać z PKB poszczególnych krajów.
Jak wiemy rolą polityków jest przedstawicielstwo, reprezentacja społeczeństwa – jednak wraz z rozwojem globalnego systemu zarządzania i tworzenia kolejnych poziomów skomplikowanej piramidy – role te stały się tylko kabaretowym popisem kiepskich aktorów nie mających żadnej faktycznej mocy sprawczej w sprawach naprawdę istotnych, zamiast tego stali się Instrumentami wdrażania „pod progiem” rozwiązań istotnych z punktu widzenia globalnego kapitału. Przeciętny zjadacz taniego chleba jest tak zajęty przetrwaniem i uczynieniem swojej egzystencji znośną, że zagadnienia w jaki sposób współczesny świat funkcjonuje tak naprawdę i co w rzeczywistości czyni jego życie tak jałowym i pozbawionym jakichkolwiek perspektyw po prostu nie istnieją w obrębie jego świadomości, to czym się zajmuje to tematy zastępcze podawane każdego dnia i każdej godziny w obiegu medialnego ścieku wprost do jego mózgu i sytemu nerwowego. W żadnej telewizji nie usłyszymy o układach podprogowych tak zwanej polityki – to co dostajemy to podrasowany fotomontaż ludzi – kukieł, którzy wchodząc w te struktury polityczne i pozorny pluralizm partyjny (rozumiemy to jako deklarowana reprezentacja woli różnorakich grup społecznych) jest w istocie w najlepszym wypadku wysoce dyskusyjny nie wspominając nawet o oczywistych korzyściach materialno – społeczno – towarzyskich wynikających z faktu „bycia u steru” i realizowania swoich personalnych planów na przyszłość. W moim odczuciu ludzie, którzy od lat, a czasem od dekad nie opuszczają murów Parlamentów i Struktur Rządowych w porażającej większości stracili kontakt z rzeczywistością swoich wyborców. Znamienne jest to, że dla przykładu w polskim życiu politycznym wciąż widzimy tych samych ludzi, których nie kompromituje nawet to, że w zależności od potrzeb zmieniają barwy polityczne i poglądy zupełnie przeciwstawne tym deklarowanym w kampaniach wyborczych. Polityka stała się zawodem, a nie misją społeczną wynikającą z mądrości i altruistycznej potrzeby wspierania swojej ojczyzny i rodaków. To „zawodowstwo” jest patologią, za którą płacimy wszyscy, a jednym z bardzo negatywnych skutków jest uzasadniona odraza społeczeństwa do udziału w życiu politycznym i społecznym – co z kolei „owocuje” panowaniem coraz bardziej prymitywnych i ogłupionych swoją własną grą polityków, którzy stali się również zawodowymi cynikami i oportunistami.
W polityce nie wszystkich umów można dotrzymywać.
Jarosław Kaczyński
Obecnie polityka to sztuka lawirowania i magiczny pokaz iluzjonistów wyciągających gumową kaczkę z melonika dla radochy gawiedzi, podczas gdy najważniejsze decyzje podejmowane są poza tym „emocjonującym show”, decyzje o których tutaj piszę to te, które dotyczą w sposób bezpośredni warunków naszego życia, a do nich w szczególności w zglobalizowanym świecie XXI wieku należą wszelkie wiążące umowy międzynarodowe, które głównie pisane są w imieniu i interesach potężnych korporacyjnych molochów. Druga połowa XX wieku to proces ekspansji modelu korporacyjnego na płaszczyźnie fizycznej i co najważniejsze umysłowej. Państwa i społeczności narodowe zostają podpięte pod „Sieć Zależności” w imię „wzrostu gospodarczego” i „bezpieczeństwa”. Natomiast przestrzeń umysłową Kowalskiego i Smitha coraz bardziej dominuje konsumpcjonizm i korporacyjny element modelowania tzw „lifestyle” w ślad za tym idzie „holistyczna komercjalizacja” jako specyficzne „sacrum nowoczesności”. Stworzenie satelitarnego matrixa natychmiastowej informacji – umożliwiło i sfinalizowało cały ten proces podłączając indywidualną świadomość jednostki pod „Program”: kupuj, pracuj, umieraj. Nieświadome konsekwencji beztroskie narcystyczne życie – jest produktem skalkulowanym na realny finansowy obrót i umożliwia bezprecedensową skalę warunkowania społecznego, poprzez docieranie i dostrajanie przekazu do grupy najbardziej podatnej na manipulację – do dzieci i młodzieży. W ślad za tym poszła świadomie lub nie psychologiczno – socjologiczna technologia bezstresowego macierzyństwa kultywowana przez pokolenie dobrobytu i złotej ery zakupów. Problem polega jednak na tym, że „oferta” świata – sklepu, rzeczywistości – zabawki jest mocno na wyczerpaniu. Jednak dla ludzi wyhodowanych w cieplarnianych warunkach spełniających się bez wysiłku zachcianek (do tego z „miłości”) i ich wdruków psychicznych oraz totalnego uzależnienia od elektroniczno – telewizyjnego amerykańskiego snu nadawanego 24/7 przebicie się przez ten spektakl na masową skalę jest trudne, bo skrajnie niewygodne i wymagające myślenia. Tak ten świat stał się interaktywną symulacją komputerową z przodu monitora i dogorywającą zdewastowaną planetą z jego drugiej strony.
Korporacyjną receptą stało się Zagłuszenie, Zamulenie, Zaśmiecenie umysłów mas i wyciskanie ich do granic wytrzymałości tej planety z wszystkiego co da się użyć lub sprzedać. Międzynarodowe umowy jakie krążą obecnie jak Titanic po krach rozpadających się gospodarek to TTIP, CETA i TISA i im podobnych jakie „Imperium Kotleta i Parówy” podsyła jak robaka na wędce przy której kołowrotku operuje „Konglomerat Szakali w owczych garniturach”. Teraz takie sprawy się załatwia za zamkniętymi przed jakąkolwiek opinią wyciszonymi prawniczą nowomową drzwiami i najzabawniejsze jest to, że to jest normalne. Pytanie – od kiedy? Pytanie – jak do tego doszło? Dziwują się panie dziennikarki i panowie felietoniści.
Jak to?
Odpowiedzią jest skala zależności. Dług. Odpowiedzią jest ład polityczny ustanowiony po wojnach światowych i nierozerwalność tzw: „władzy” i „biznesu”. Odpowiedzią jest ukryty mechanizm za tarczą politycznego zegara w postaci nieformalnych grup ponadnarodowych interesów, których potęga przekracza każde prawo. Weźmy dla przykładu dług w Polsce. Oficjalnie to 900 miliardów PLN, co stanowi ponad 50 % w stosunku do krajowego PKB (źródło Ministerstwo Finansów), jednak to tylko tak zwany dług oficjalny, który nie jest długiem realnym, mamy jeszcze dług ukryty, który jest zadłużeniem państwa względem świadczeń socjalnych dla obywateli i jego gwarancji typu Zakład Ubezpieczeń Społecznych ta kwota to uwaga…3 bln PLN. Komu wisimy kasę? Głównie są to instytucje i podmioty zagraniczne. Z czego w samym sektorze usług finansowych w PL tylko 40 % jest własnością obywateli i rządu. 80% obligacji skarbowych jest w rękach obcego kapitału. Tak jest na całym świecie. Tak się kupuje państwa, a odpowiedzialni są za to bezpośrednio ludzie na których oddajemy głosy podczas wyborów. Płacimy podatki za jak to powiedziano państwo, które istnieje tylko teoretycznie. Doszliśmy do takiego absurdu, że fizyczne osoby posiadają majątek, który umożliwia dosłowne wykupowanie świata.
Najbardziej „gorący” przepis w umowach typu CETA jest ten dotyczący ICS (Investment Court System) innymi słowy są to korporacyjne „sądy”, które zajmują się sądzeniem i rozstrzyganiem własnych spraw, co w praktyce sprowadza się do „osądzania” nieposłusznych korporacjom państw. Iście Kafkowski Proces, gdzie pozywającego nie obowiązuje powszechny system prawniczy w danym miejscu. Te procesy są ponad. Kluczową sprawą jest w tym wypadku usankcjonowanie na mocy prawa szkodliwych i destrukcyjnych praktyk względem naszej planety i jej ekosystemu – co jest naszym dobrem wspólnym, bowiem póki co oddychamy tym samym powietrzem – w przypadku energetycznych Korpokracji. Przykłady z przeszłości można mnożyć. Doskonałym i lukratywnym biznesem może być biznes odszkodowawczy – sam w sobie. Czysty prawniczy pieniądz wydobyty z budżetów społeczności i państw. I w przypadku tej konkretnej umowy CETA, której projekt jest w polskim sejmie – to wbrew pozorom nie jest ona umową dotyczącą jedynie Kanady i UE, ale każdej firmy międzynarodowej, która w Kanadzie jest zarejestrowana w tym rzecz jasna firm z farmy wujka Sama.
Sam opublikowany dokument to 1600 stronicowy zapisany „hieroglifami” korporacyjno – prawniczymi „poemat” Cywilizacji Mózgu. Bez odwołania. Smak tych „gospodarczych cukierków” skosztowała już Argentyna i Egipt, które zostały pozwane przez koncern Veolia, który zajmuje się gospodarowaniem odpadami, energetyką i szeroko pojętym sektorem wodno ściekowym (24 Euro mld obrotu, ponad 150 tyś pracowników na pięciu kontynentach) powodem było podniesienie przez Egipt płacy minimalnej, a Argentynę za zamrożenie cen energii. Ekwador natomiast w wyniku cofnięcia koncesji na wydobycie ropy teksańskiej firmie wydobywczej „Oxy” z powodu nielegalnych działań związanych z odsprzedawaniem praw produkcyjnych został pozwany przez wspomniany mechanizm arbitrażowo – sądowniczy do zapłacenia kary 2,3 mld dolarów na rzecz amerykańskiej korporacji pomimo ewidentnego złamania lokalnego prawa. Polska procesowała się do tej pory w ten własnie sposób z dwoma molochami jak amerykański koncern branży spożywczej Cargill i holenderskim Eureko wypłacając kolejno 20 mln dolarów i 9 mld złotych odszkodowania.
Te pieniądze zapłacone w ramach absurdalnych odszkodowań – to pieniądze jakie podatnicy dostarczają do budżetu państwa za sprawą własnej pracy i prowadzenia działalności gospodarczej. Teraz polski rząd przyjmuje pod obrady projekt, który w ewidentny sposób broni interesów korporacyjnych molochów i w bezprecedensowy sposób umożliwia im gospodarczą ekspansję, umacniając potęgę budowaną jedynie z powodu chęci zysku i władzy, a powszechnie wiadomo, że potencjalne zyski z tytułu takich umów jak TTIP czy CETA są dla gospodarek lokalnych raczej słabo opłacalne.
Zatem pytam: W czyim interesie zasiadają ci ludzie z tekami ministrów i mandatami posłów w tak zwanym parlamencie?
Dla kogo ci ludzie tak naprawdę pracują?