W 2018 roku w świecie dominuje pakiet liberalny, na który składają się indywidualizm, prawa człowieka, demokracja i wolny rynek. Jednak nauka XXI wieku podkopuje fundamenty liberalnego porządku. Ponieważ nauka nie zajmuje się takimi zagadnieniami jak wartości, nie potrafi określić, czy liberałowie postępują słusznie, wyżej ceniąc wolność niż równość albo to, co jednostkowe, niż to, co zbiorowe. Podobnie jednak jak każda inna religia również liberalizm opiera się nie tylko na abstrakcyjnych sądach etycznych, lecz także – jak się utrzymuje – na zestawie stwierdzeń dotyczących faktów. I właśnie te rzekomo dotyczące faktów stwierdzenia zwyczajnie nie wytrzymują wnikliwej analizy naukowej.
Yuval Noah Harari „Homo deus”.
Czarny Kogut metodycznie dziobie Grube Ryby. Przez małą niewidoczną dziurkę w zamkniętym obwodzie wzajemnej zależności, wpięty w Układ Trawienny ssie małymi porcjami minerały produktu krajowego brutto. Tam nad kuchnią w Złotej Świni na złotych talerzach leżą upieczone zwłoki i zarabiają na siebie przechodząc przez przełyki Drapieżników, które omawiają godzinami strategię Pożerania. Urodziliśmy się w dolnych kondygnacjach na twardych racicach Potwora – wypluci z macicy ignorancji na stalowe kraty więzienia. Zostaliśmy potasowani jak karty trefnej talii w ostatecznej rozgrywce o wszystko. Nie, nie masz za sobą jednej z Wielkich Rodzin, które w salonach swoich pałaców mają skalpy marionetek na ścianach. Jesteś bańką powietrza na pieniącej się krwi, która wciąż jest przelewana w imię nicości. Oderwanym strupem z rany fałszywego zbawiciela. Jesteś niczym.
I właśnie to jest wszystkim co masz.
Pomyśl o tym chwilę. Zobacz jak nicość przechodzi w nicość. Przeszłość w przyszłość. Zatrzymaj taśmę i odkryj swój rzeczywisty wymiar poza wszystkim. W żadnej ze zmyślnych strategii i łamigłówek nie wzięli tego pod uwagę. Przeoczyli najbardziej oczywisty punkt. Dlaczego?
Są jedynie programem, cyframi na matrycy symulacji – przyczynowo skutkowym mechanizmem nieuniknionego Upadku. Program jest myśleniem, wiarą w trwałość bytu, egotyczną skłonnością potwierdzania urojeń. Dlatego mogą cię namierzyć i zaszlachtować jak świnię. Doprawić i zeżreć podczas uczty ofiarnej dla swojego Mózgowego Pana.
Ciemność.
Światło.
Pozornie różne linijki tego samego kodu.
Uwięzili cię w wieczystym rozróżnianiu.
W działaniu. W reakcji.
Machasz dłońmi przez sen, krzyczysz i szarpiesz. Uwięziony w tańcu zjaw na pastwisku otoczonym drutami pod napięciem. Nas w tej kuchni nazywają Szczurami. Jednak karmimy was waszą własna trutką kiedy ze smakiem wykrzywiacie te szkaradne mordy, którymi wyścieliliście całe to upadłe miasto.
Znów zbliżają się wybory do izby marnych reprezentantów marnego narodu. Jednak nie ma już narodów – jest masa. Jednakowa ociężała, otępiona masa. Medialne młoty pneumatyczne bez ustanku pracują – tworząc pasaże z waszych serc kiedy znów wychodzą na żer i wypluwają z siebie gęstą ślinę gówno wartych frazesów.
Wierzysz w z martwych wstanie ?
Żywot wieczny ?
Tak jesteśmy nikim. Nigdzie. Jednak tak naprawdę nie mogą nas namierzyć, mają jedynie zagęszczone punkty ciał na swoich GPS – ach Wielkiego Programu. Przechodzimy z ciała do ciała jak jak szczury, jesteśmy przez chwilę i zmieniamy lokację, rozpraszamy się by znów w najmniej spodziewanym momencie Uderzyć w najbardziej czuły punkt, miękkie podbrzusze Wiary. Wszystko w tym świecie jest jedynie wiarą, czarną mszą pełną ofiar, irracjonalnym spazmem okrucieństwa, które Program rozpisał tak byście odwróceni uśmiechali się idiotycznie i klaskali w czerwone od krwi dłonie. Klap. Klap. Klap. Chlap, Chlap, Chlap.
Brawo kurwa brawo.
Wszystkie wartości od przepływu wirtualnego kapitału po bajdurzenie o historii ludzkiej cywilizacji oraz co najważniejsze wszystkie systemy religijnej kastracji to – Abstrakt. Powieść fantastyczna pisana na roztrzęsionym kolanie dla tak zwanych potrzeb chwili. Luki są wszędzie, białe plamy niewiadomego jednak użytecznego, piętrowe nadpisywanie kolejnych akapitów, wymazywanie zaczarowaną gumką tych bolesnych i niewygodnych zagadek stało się zajęciem na serio. Jednak kiedy się zatrzymasz i odejdziesz od tej Taśmy zaczniesz zauważać te delikatnie mówiąc – nieścisłości. Zaczniesz dostrzegać ich zasięg i techniki czarowania. Warunkiem koniecznym jest Ogłupienie. Poszatkowany rozproszony umysł niewolnika – konsumenta – syndrom owczy, który jest jak wbudowany organ, toksyczny zwój pomiędzy synapsami, którego zadaniem jest ciągłe zajęcie polegające na pudrowaniu gówna. Gówno jest tu i śmierdzi, jednak gówna tu nie ma i nie śmierdzi. Taki paradoks. Jak chińska zagadka z cynamonowych herbatników.
W naszym szczurzym świecie nazywamy rzeczy po imieniu. Jak spierdolisz zupę to ją spierdolisz i zupa jest spierdolona. Sprawa jest jasna. Nie mówimy, że zupa nie jest spierdolona, bo każdy wie, że jest. Koniec kropka bez myślnika. Ludzki myślnik jest bardzo zmyślny, pozwala na kompletne i permanentne oderwanie od rzeczywistości, bujanie w obłokach na tureckim dywanie, wyszywanie abstrakcyjnych myślowych wzorów na utkanej z marzeń gdzieś nie tu istniejącej płaszczyźnie. Jednak słyszysz to głuche uderzenie o beton. To Mięso, ciepłe i ciężkie. Patrzy tu i nie widzi, słucha tu i nie słyszy – gdzieś uciekło z siebie do miodowej krainy i hasa po łąkach, szuka upojenia i rozkoszy – lepkiej sennej nirwany.
Na lotosie w kosmosie. Chuja. Zapraszamy tutaj do Gastropolis – gastronomiczno – rozrywkowego kompleksu Edypa. Mamy trzy piętra czystej ludzkiej rozrywki:
Mordowanie.
Pożeranie.
Ruchanie.
Czarny Kogut.
Złota Świnia.
Czerwony wąż.
Trinity.
Na tej prostej zasadzie można dużo wyjaśnić – nazywamy to trzy światy. Świat dolny to robotniczy – proletariat tak zwana klasa niższa, kasta niedotykalnych – ubabranych w smarze kół zębatych tej maszyny. To oni utrzymują cały ten mechaniczny konstrukt przy życiu, obsługują zaplecze. Gardzisz nimi. Śmierdzą. Są brudni. Spoceni. Niedouczeni. Brzydcy. Mają mordy goryli. Są okrutni i bezwzględni upodobnieni do tła swojej nędznej egzystencji. Monotonia przetrwania. Automaty w salonie gier. Black Jack. Kontrolujesz ich nałogami.
Wyżej już jest więcej światła i przestrzeni. Są sklepy i domki jednorodzinne. Są reklamy o życiu w spokoju i dostatku. Kredycik. Aspirująca klasa połyskujących włosów i podpiłowanych paznokci stukających o wszystkie te papiery i dokumenty – cały ten opracowany do najmniejszego detalu story teling i kontent marketing. Sprzedawcy Złudzeń. Kontrolujesz ich Obietnicami.
Najwyżej w klasyfikacji generalnej są Oni. Cienie na platońskiej jaskini. Centralna Agencja Towarzyska. Pragnący przekroczyć Rubikon – w kluczowym momencie odlecą do Gwiazd, pozostawiając za sobą Ocean Gówna i Arkę Przymierza dla menadżerów niższego szczebla. Mają nieziemskie pochodzenie i bawią się jak nikt. To oni rozegrali Grę w Klasy. Grę w Zysk i Stratę. Napisali Kody Babilonu. Kiedy dyndające zwierze charczy podwieszone na haku w kierunku Świątyni, a krew ścieka mu po wytrzeszczonych z przerażenia oczach – to dla nich. Czysta Koszerna Śmierć. Ruchanie Świata pod osłoną nocy i w świetle dnia. To oni kontrolują.
Kiedy coś cię wybije z tej dyndającej pętli ujrzysz ten świat jak nigdy wcześniej, będący wiecznie zajęty „swoimi sprawami”, „swoimi prawami”, „swoimi postawami”. „swoimi marzeniami” – a pod tym wszystkim uderzy cię to jak tępy nóż – prosto w ryj –
Cierpienie.