
„Jeżeli zastanawiamy się, dlaczego debata o zmianach klimatycznych została w takim stopniu zdominowana przez debatę o ekologii z wyłączeniem tak wielu innych problemów wynikających z funkcjonowania społeczeństwa industrialnego – masowego wymierania gatunków, erozji gleby, upadku wielu kultur, zanieczyszczenia oceanów – to moim zdaniem tu właśnie znajdziemy odpowiedź. Zmiany klimatyczne nadają się do opracowania zadań matematycznych i technokratycznych odpowiedzi. Jest to ponadto problem, który niejako z definicji może być rozwiązany wyłącznie przez elity. Jeżeli ktoś nie czyta lub nie rozumie „poddawanych wzajemnej ocenie badań naukowych”, to osoby twierdzące, że są w stanie to robić, mogą go zawstydzić i zmusić tym samym do milczenia. Osoby te – pochodzące, jak wszyscy zieloni „opiniodawcy”, z górnych warstw społecznych – niosą wizję świata, w której większość ludzkości traktuje się jak bydło, które można zagonić do zagrody zero – emisyjnego zrównoważonego rozwoju. Jeżeli zastanawiacie się, gdzie już to słyszeliście, spójrzcie na swoją starą maskę przeciwcovidową. Wszystko się Wam przypomni.”
Paul Kingsnorth
Angielski pisarz mieszkający w zachodniej Irlandii. Były zastępcą redaktora naczelnego czasopisma „The Ecologist” i współzałożyciel Dark Mountain Project.




Koniec rasy ludzkiej będzie polegał na tym, że w końcu umrze ona na cywilizację.
Ralph Waldo Emerson
Ci, którzy są świadkami skrajnego upadku społecznego z pierwszej ręki, rzadko opisują jakieś głębokie objawienie dotyczące prawd ludzkiej egzystencji. To, o czym wspominają, jeśli zostaną zapytani, to ich zaskoczenie tym, jak łatwo jest umrzeć.
Schemat zwykłego życia, w którym tak wiele pozostaje niezmienne z dnia na dzień, ukrywa kruchość jego tkanki. Jak wiele z naszych działań jest możliwych dzięki wrażeniu stabilności, jakie daje ten wzór? Tak długo, jak się on powtarza lub zmienia wystarczająco stabilnie, jesteśmy w stanie planować na jutro, tak jakby wszystkie rzeczy, na których polegamy i o których nie myślimy zbyt dokładnie, nadal istniały. Kiedy ten wzorzec zostaje przerwany, przez wojnę domową, katastrofę naturalną lub mniejsze tragedie, które rozdzierają jego strukturę, wiele z tych czynności staje się niemożliwych lub pozbawionych znaczenia, podczas gdy zwykłe zaspokojenie potrzeb, które kiedyś uważaliśmy za oczywiste, może zająć większość naszego życia.
Korespondenci wojenni i pracownicy organizacji pomocowych donoszą nie tylko o kruchości tej tkanki, ale także o szybkości, z jaką może się ona rozpaść. W chwili, gdy piszemy te słowa, nikt nie może z całą pewnością stwierdzić, gdzie zakończy się rozpad tkanki finansowej i handlowej naszych gospodarek. W międzyczasie, poza miastami, niekontrolowany wyzysk przemysłowy niszczy materialne podstawy życia w wielu częściach świata i pociąga za sobą systemy ekologiczne, które je podtrzymują.
Mimo że moment ten może być niepewny, świadomość kruchości tego, co nazywamy cywilizacją, nie jest niczym nowym.
Niewielu ludzi zdaje sobie sprawę – pisał Joseph Conrad w 1896 roku – że ich życie, sama istota ich charakteru, ich możliwości i ich zuchwałości, są jedynie wyrazem ich wiary w bezpieczeństwo ich otoczenia. Pisma Conrada obnażały cywilizację eksportowaną przez europejskich imperialistów jako niewiele więcej niż pocieszającą iluzję, nie tylko w ciemnym, niepokonanym sercu Afryki, ale w pobielanych grobowcach ich stolic. Mieszkańcy tej cywilizacji wierzyli „ślepo w nieodpartą siłę jej instytucji i moralności, w moc jej policji i jej opinii”, ale ich pewność mogła być utrzymana tylko przez pozorną solidność otaczającego ich tłumu podobnie myślących wyznawców. Poza murami miasta dzikość pozostawała tak blisko powierzchni, jak krew pod skórą, choć mieszkaniec miasta nie był już przygotowany, by stawić jej czoła bezpośrednio.
Bertrand Russell wychwycił tę żyłkę w światopoglądzie Conrada, sugerując, że powieściopisarz „myślał o cywilizowanym i moralnie tolerowanym życiu ludzkim jako o niebezpiecznym stąpaniu po cienkiej skorupie ledwie ostudzonej lawy, która w każdej chwili może pęknąć i pozwolić nieostrożnemu zatopić się w ognistej głębi”. Zarówno Russell jak i Conrad zmierzali do prostego faktu, który może potwierdzić każdy historyk: cywilizacja ludzka jest niezwykle kruchą konstrukcją. Jest zbudowana na czymś więcej niż wierze: wierze w słuszność wyznawanych wartości, wierze w siłę systemu prawa i porządku, wierze w swoją walutę, a przede wszystkim, być może, wierze w swoją przyszłość.
Kiedy ta wiara zaczyna się kruszyć, upadek cywilizacji może stać się nie do zatrzymania. To, że cywilizacje upadają, prędzej czy później, jest tak samo prawem historii, jak grawitacja jest prawem fizyki. To, co pozostaje po upadku, to dzika mieszanka kulturowych gruzów, zdezorientowanych i wściekłych ludzi, których pewniki ich zdradziły, oraz tych sił, które zawsze tam były, głębiej niż fundamenty murów miejskich: pragnienia przetrwania i pragnienia sensu.
Fragment Manifestu

Zapraszam do subskrypcji newslettera: https://piniak.substack.com/ Gdzie będę się z wami dzielić wszystkim tym co dla mnie ważne od tekstów, podcasty, tłumaczenia i inspiracje.