CZASY PLEMION

Pirat siedział w Analogu i rozkminiał. Miał czas. Była dopiero 7.30 rano. Kolejny poniedziałek z miliardów poniedziałków na kompletnie zmyślonej rachubie czasu, która jest jak stara planszowa gra w którą gramy, bowiem nikt nie powiedział nam, że być może istnieją inne bardziej rozwojowe gry. Małe gry, które pasują do dużej gry. Okradziono naszą kolektywną świadomość z sensu – tak właśnie Pirat sobie pomyślał patrząc na cytat w swoim starym rozklekotanym IBM T42 jeszcze zanim stał się gównianym Lenovo. Używał Linuksa ze szczurem jako ikoną.

Ofiarnicza ekonomia, ekonomia polityczna nieszczęścia: prawdziwe przedsiębiorstwo handlowe, które pod swoimi wszystkimi postaciami zastępuje niemożliwą wyminę Zła. Różnica ofiarnicza nigdzie nie jest dziś bardziej zyskowna i dochodowa niż w przypadku sprzedaży samego siebie jako odpadu.

Jean Baudrillard

Palił tytoń z białą szałwią i sączył pięcio przemianową kawkę, która rozświetlała jego noworoczny umysł. Mówili, że był rok 2023 co było kompletną fikcją. Jednak czuł, że ten rok będzie wyjątkowy, bowiem miał plany dla ezo terrorystycznego kolektywu „Czarny Kogut”, którego zadaniem będzie prowadzenie akcji dywersyjnych na terenie odwiecznego wroga – Ludzkiej Ignorancji, który przejął już prawie cały kurwa świat. Pożarł go i trawi, lepi z tego wszystkie te współczesne radosno – upiorne, trywialno – użytkowe gówna dostępne na promocjach podczas czarnych piątków – mszy pożerania ciała tej ziemi i ssania krwi. Dla człowieka, który był z Gwiazd, który był Outsiderem ta cywilizacja i jej ponurzy żniwiarze to jeden wielki przysłowiowy chuj. Ryjące w niebycie prącie szczytujące spazmami zmechanizowanego okrucieństwa. Pełna hibernacja ludzkiej wrażliwości, a zamiast niej logiczno – algorytmiczna bezmyślność sztucznej inteligencji, tak jakby o inteligencję w tym wszystkim chodziło.

Nie chodzi.

W każdym razie nie o taką jak my to rozumiemy, ponieważ między bogiem a prawdą my prawie nic już nie kumamy, nie ogarniamy z powodu tej nowoczesnej nowomowy i wszelkiej maści udogodnień, które czynią z nas pocieszne pluszaki do zabawy, przejedzone i śpiące snujące się po tym wszystkim bez celu. Cybernetyczno – mechaniczne post społeczeństwo oderwanych od życia i przyssanych do kabla – babla przez który płynie homogenizowana papka informacyjno – dydaktyczna, rozrywkowo – apolityczna. Jest jednocześnie najgorzej i najlepiej, jest apokalipsa w odcinkach z przerwami na reklamy i zmyślne post modernistyczno kolacje fusion w wegańskich knajpach. Są kobieco – męscy kelnerzy w rurkach i barberzy, obsługa wyprzedaży – miraży opłacana blikiem i cyfrowym bilonem z wirtualnych portfeli. Jest jednoczesny wzrosto – upadek. Happy hardcore.

Pirat zaciągnął się pozwalając tym natarczywym myślom po prostu być, tańczyć – rodzić się i umierać. Niedługo przyjedzie Bonzo z dostawą swoim zdezelowanym dostawczym rupieciem o zapachu butwiejącego kompostu i trzeba będzie zacząć gotować – czarować. Przed nami kolejny ekscytujący rok na planecie – matce, która mknie przez nieskończony wszechświat z misją transformowania tych zakutych ludzkich łbów i budzenia ich ze snu. Trzeba jej pomóc. Udawać ziemianina, grać rolę, wypowiadać kwestie, odgrywać spektakl.

Trzeba hakować.
Robić swoje.
Wykonywać misję.
Nawet wtedy kiedy jest skazana na porażkę.

Bowiem nawet jak się nie uda zhakować tego w tym obrocie koła trzeba sadzić ziarno. Wszyscy jesteśmy w tej odwiecznej drodze do zrozumienia i miłości, kiblujemy w różnych klasach, powtarzamy do skutku te same zadania jednym słowem praktykujemy „życie – symulacyjną grę rozwojową” na konsolach swoich ciał, energii i umysłu.

Słońce zimą wstaje późno. Jest dużo mroku i smogu w tym mieście. Plac Wolności wygląda jak po nieudanym ataku wojsk desantowych złożonych z zapijaczonych old bojów, którzy zamiast do ataku ruszyli do nocnego by się najebać i przespać całą tą wojnę. Jednak ta wojna nie chce się skończyć od tysięcy lat. Wydajemy obecnie na zbrojenia więcej niż na cokolwiek innego. Mamy kosmiczne bombowce i systemy mordowania zarządzane ślepymi algorytmami, mamy mordy pełne frazesów i trumny pełne trupów. Mamy klasyczny psychopatyczny ruch w tak zwanym interesie. Dlatego gnostyczna teoria, że ten świat został spreparowany przez doprawdy złego demiurga ma tutaj sens, podobnie jak sens ma również to, że tak ich zaciekle prześladowano by ostatecznie ich unicestwić. Korporacyjno – niewolnicza religijność głównego nurtu Ignorancji – rąsia w rąsie z armią i rządem. Religijno – dogmatyczne Mózgogłowie i dwa zmechanizowane ramiona ściskające w pięściach naszą namiastkę wolności, smyrające nas drutem kolczastym i nakazami płatności. Masz gówno wielkie do gadania płać podatki i idź na wojnę, bronić krzyża i urzędu, bronić swoich własnych oprawców. Syndrom kata – ofiary wciąż wgrywany w matrycę od nowa, wciąż aktualizowany wirus, który utrzymuje to pastwisko pod napięciem i farbuje gnój na zielono by było czym się paść.

Prawdziwa ludzka wspólnota już nie istnieje w dobie wgrywania metawersum dla człowieka 2.0. Są obozy – wygody. Smart City. Łódź nie chce się wgrać w ten kolektyw, ma jakieś podświadome opory. Jej lokalna anarchistyczna tkanka ludzka ma w sobie rewolucyjnego ducha, który wciąż z uporem powtarza „jebać system”. Ponieważ Łódź nie potrafi się łudzić. Łódź wie czym pachnie czwarta rewolucja przemysłowa, ponieważ dobrze przerobiła tą drugą. Wyruchana i porzucona na skraju wyczerpania stworzyła swój niepowtarzalny post apokaliptyczny klimat, chronić się przed fikcją współczesności brzydotą i brutalnością ukazując wyhodowanym ludziom 2.0 to czego tak kurewsko nie chcą widzieć.

Prawdy tego świata.
Jego mięsa i ułomności.
Jego upadku jako procesu rozwoju.

W tym cała rzecz. Widzieć głębiej poza pierwszą i drugą warstwą powierzchowności. Widzieć potencjał tam gdzie nikt nie chce patrzeć, bo się brzydzi, albo boi. To gnojowisko współczesności jest tak naprawdę bardzo żyznym polem, ma w sobie ogromny potencjał twórczy. Ten opór materii tworzy istoty ludzkie z charakterem, które przerzuciły wystarczająco dużo gnoju by mieć parę w rękach i moc w sercu.

Tak jak Bonzo, który zaparkował swój wehikuł przed lokalem i z petem rozpromienionym ryju powitał Pirata serdecznie tajemnym gestem Kolektywu. Ubrany jak z powieści „Droga” McCarthy’go, która jest według Pirata jedną z najważniejszych powieści XXI wieku za którą dostał zresztą nagrodę Pulitzera. Otwiera ją taki oto akapit:

Obudził się zimną nocą w lesie, wyciągnął rękę i dotknął śpiącego obok dziecka. Noce ciemniejsze od ciemności, każdy nowy dzień bardziej szary od poprzedniego. Jakby to był atak jakiejś lodowatej jaskry, zacierającej obraz świata. Jego dłoń wznosiła się i opadała łagodnie wraz z każdym bezcennym oddechem. Odgarnął foliową plandekę, podźwignął się w cuchnącym ubraniu i kocach, po czym spojrzał na wschód w poszukiwaniu jakiegokolwiek światła, ale żadnego nie było.

Bonzo jest najlepszym ziomkiem Prepersa. Obaj mają joba na punkcie surwiwalu, lasów, bagien i dzikiej natury. Spania pod gołym niebem i picia wody z deszczu, rytów ognia i Teda Kaczynskiego. To prawdziwy rolnik, który używa kalendarza biodynamicznego i szuka inspiracji w pogańskich kulturach przodków, co symbolizuje jego wisior który nazywają „Ręce Boga” i jego własne ręce, które pachną ziemią i chlebem, który z zamiłowaniem wypieka w tak zwanych wolnych chwilach. Żyje poza systemem ewidencji przychodu i rozchodu, poza zmechanizowaną rutyną coraz bardziej martwego świata. Jego światem jest TO CO ŻYWE. To co ożywa we wrażliwej i ciepłej dłoni, to co pulsuje energią i światłem i daje życie zamiast śmierci i uśpienia.

Bonzo to wielki i przysadzisty chłop, który kiedyś był zapaśnikiem i stał na bramkach łódzkich dyskotek, kiedy to jeszcze było szczytem nocnego życia. Poznał tych wszystkich „mafiosów” – badylarzy, którzy tym wszystkim kręcili i zbierali siano, albo pachnącą nieszczęściem kapustę. Początki amfetaminy, ekstazek, początki tak zwanej miejskiej kultury dragów zaraz przed paradami wolności i klubami techno, które stały się znakiem firmowym tego miasta. Walenie szuwaksu stało się trendy, pornole w kioskach, pierwsze markety i zachodnie bryki z zestawem zimnego łokcia, nocne kluby i ekskluzywne burdele. Bardzo dziki zachód, parodia prawdziwej wolności oparta na „ja chcę więcej”, które teraz zbiera swoje żniwo w postaci hodowli klatkowej jednolitych mas, które jedyne czego chcą to dobrze i wygodnie żyć bez względu na koszty i wciąż się zabawiać. Bez przystanku, bez ustanku – świat ma nas zaskakiwać, inspirować, kolejne kraje, seriale, pozycje kamasutry, kolejne awanse i romanse, kolejne szczyty i nowinki z dziedziny sztucznej inteligencji.

Bonzo w rezultacie połamał nogi i ręce szefowi szefów, gdzieś na zapleczu jednej z tych spelun, bo się okazało, że jego siostra zaczęła niuchać szuwaks i w rezultacie zrobili z niej osiedlową kurwę i ostatecznie miała udaną próbę samobójczą po trzech latach takich przelotów. Ten świat przemielił ją w odpad i przemienił w kompost na cmentarzu na Dołach. Smutny ksiądz odprawił smutny obrzęd i tyle. Została w pamięci kilku ledwie osób. W rezultacie poszedł siedzieć, bo układ jest układ i dopiero tam za kratami stał się człowiekiem świadomym. Obudził się za sprawą jednego człowieka, którego nazywali Prepers.

Zrozumiał, że wszyscy żyjemy w więzieniu.

W „nowy” rok ulice były puste w post pandemicznym świecie. W „nowy” rok wszystko było po staremu dążąc konsekwentnie do nieuniknionego upadku. W „nowy” rok Bonzo zapakował najlepsze co miał w swojej wiejskiej piwnicy. Marchew, buraki, cebula. Bez nawozów. Z ziemi na którą ciężko pracował po wyjściu ze swojego długiego odosobnienia, które okazało się najlepszy co dostał od życia, bo tam za kratami stał się wolnym człowiekiem. Jednak tutaj na Placu Wolności w „Analogu” tliła się ta Iskra, którą trzeba było rozniecić w sercach zniewolonych istot ludzkich. Taka była prawdziwa praca, bowiem to autentyczne Współczucie i Mądrość jest tym co naprawdę może pomóc temu pogrążonemu w cierpieniu światu. Bonzo odrobił swoją lekcję, która była bolesna i ukazała mu sens ludzkiej egzystencji, ukazała mu drogę i cel. Otworzyła serce i umysł.

Na pace pachniało ziemią, wilgocią i tytoniem. Na polach tańczył zimowy wiatr i poruszył delikatny śnieg. Każdego dnia Bonzo szedł na swoje pole i dziękował Matce za jej pracę i wszystkim jej dzieciom – każdej istocie. Na granicy pól miał swoje święte palenisko i odprawiał odwieczny rytuał wdzięczności na pełnię i nów księżyca i podczas szczególnych energetycznych cykli przesileń, równonocy i pogańskich świąt związanych z niebem i ziemią. Człowiek był dla niego połączeniem tego co boskie i tego co ziemskie. Był istotą pomiędzy. Ziemia go uleczyła i dała Moc. Zrozumiał, że jest żywą istotą, która śni swój własny sen, jest połączona z ruchem planetarnym i świadomościami, które są wszechpotężne wywierają ogromny wpływ na wszystko co się wydarza, ponieważ wszystko jest współzależne i nic nie istnieje samo dla siebie. Człowiek o tym zapomniał i dlatego jest mu to przypominane. Nie można anulować czy zawiesić prawa przyczyny i skutku. Konsekwencje są nieuniknione. Nasza głupota i arogancja zbiera swoje żniwo i ma swoje budzące nas z letargu następstwa.

Ciało było nauką nie było upadkiem. Materia była szkołą nie karą. Świadomość uczy się poprzez ciało i energię, ponieważ ostatecznie jest poza formą i uwarunkowaniem w swojej niezrodzonej esencji. Ciało, energia i umysł to trzy bramy na drodze do przebudzenia się z tego snu i każda z nich ma swoją pierwotną i czystą naturę, każda z nich jest bramą wiedzy i doświadczenia.

Dla Pirata, Prepersa i Bonzo materia stała się pierwszą bramą, którą trzeba zbadać i wprowadzić na Ścieżkę. Pokarm to fundament, ponieważ wszystko w Gastropolis odżywią się sobą. W negatywnym i pesymistycznym sensie – wszystko się wzajemnie pożera i cała Natura, Kultura i Aparatura są skonfigurowane na podstawie tego bezlitosnego i okrutnego algorytmu. To jest prawda, jednak Prawda jest również taka, że to jest jedynie wizja uwarunkowanych w tym mechanizmie istot, taka jest ich kondycja. To pozorne zwycięstwo materii i materializmu, jego triumfalne dominium, jego terror – wszystko to ma nas doprowadzić do doświadczenia ekstremum, do zaburzenia ekosystemów i całego naturalnego prawa, które mamy głęboko w dupie. Musimy wygenerować masowe cierpienie na planetarnym poziomie by ostatecznie zrozumieć zawartą w tym wszystkim naukę. To jest ludzka droga wynikająca z braku mądrości, ponieważ naszym punktem wyjścia jest Ignorancja. Jest brak rozpoznania natury uwarunkowanej egzystencji, jest ciągłe leczenie objawów choroby, lecz nigdy jej przyczyn.

Rodzimy się jak orki w błocie Niewiedzy w systemie wzajemnej pogardy i prymatu najbardziej bezwzględnych. Tresujemy się wzajemne do posłuszeństwa i poddaństwa i terroru lęku przed karą, która jest zwykłym urojeniem. Czcimy okrutnych ulepionych ze strachu i pogardy „bogów” wytwory naszego własnego ograniczenia na ich wzór mamy władców tego więzienia, królów, kapłanów, zarządców, menadżerów, polityków, dyrektorów, tyranów którzy zarządzają tym trzęsawiskiem.

***

Mamy instrukcję obsługi w starej księdze:

„22 Będziecie przestrzegać wszystkich moich praw i nakazów i według nich będziecie postępować, ażeby nie wyrzucił was z siebie kraj, w którym z mojej woli macie zamieszkać.

23 Nie będziecie też postępować według zwyczajów zachowywanych przez ludy, które sprzed was usunę, gdyż nie znajduję w nich upodobania.

24 Już wam powiedziałem: Do was będzie należeć ta ziemia, Ja dam ją wam w posiadanie. Jest to kraina płynąca mlekiem i miodem. Ja jestem Jahwe, wasz Bóg, który was oddzielił od innych narodów.

25 Będziecie odróżniali zwierzęta czyste od nieczystych, ptaki czyste od nieczystych i nie będziecie się dopuszczali rzeczy niegodziwych z powodu zwierząt, ptaków i wszystkiego, co rusza się na ziemi, a co powinniście uważać, według moich pouczeń za nieczyste.

26 Będziecie dla mnie święci, bo i Ja jestem święty. Ja, Jahwe, który was oddzieliłem od innych narodów po to, żebyście należeli do Mnie.

27 Każdy mężczyzna i każda kobieta, wywołujący duchy albo uprawiający wróżby, zasługują na karę śmierci. Powinno się ich ukamienować. Krew ich zstąpi na nich.”

Pismo Święte Starego i Nowego Testamentu

***

Teraz w tym czasie i miejscu więzienie się psuje, zawodzi. Teraz w tym czasie mamy wystarczająco dużo przestrzeni i wolności, aby zacząć wewnętrzną pracę nad wyzwoleniem, ponieważ jest coraz większy chaos, który na powrót pochłania ten zaśmierdziały układ „porządku” – ponieważ takie jest odwieczne prawo Cyklu. Przez te niewidzialne kraty przedostaje się galaktyczna świadomość, coś co przekracza każdy wymyślony przez zniewolone własną ignorancją istoty konstrukt psychofizyczny. Obradza to wzrostem tyrani i wyzwolenia w tym samym czasie i zależy o tego co rozpoznasz jako swoje. Ty zależysz od siebie i możesz zacząć hakować tą grę, bowiem masz wrodzony ku temu potencjał. Każdy z nas jest Magiem i jest Czarownicą, każdy z nas ma w sobie Tajemnicę. Każdy z nas może teraz wybrać w jakim świecie chce żyć i ten świat czynić ciałem, mową i umysłem ponieważ nosimy w sobie potencjał Mądrości i Współczucia. Umysł – Serce.

Teraz możemy opuścić Klatkę. Mamy w swoim sercu Pierwotną Wolność – Anarchię gdzie nikt nie może mieć władzy nad nikim. Wszyscy są wolni – jednak ta wolność wynika ze świadomości nie z praw, wynika z wiedzy nie słów, wynika z szacunku i miłości nie strachu i posłuszeństwa. Ta Wolność jest wyzwoleniem z warunku z błędnych poglądów – kagańców świadomości. Ta Wolność jest Odpowiedzialnością wobec Naturalnego i Odwiecznego Prawa Natury.

Ciało jest też narzędziem przez które świadomość może pracować w wymiarze dualistycznej fiksacji, jego nietrwałość, kruchość i ułomność uczy nas wrażliwości na to wszystko co żyjąc jest skazane na śmierć, budzi w nas odczucie połączenia z nieskończoną siecią współistnienia, uczy pokory, cierpliwości, ciepła, dotyku, uczy przemocy i fizycznego cierpienia. Uczy miłości i ekstazy. Uczy zazdrości i chęci posiadania. Uczy nas jak to jest być w ludzkiej formie – śmiertelnych istot, które chcą być trwale szczęśliwe co przecież z natury rzeczy nie jest możliwe bez przekroczenia własnej kondycji poprzez transcendencję i wyzwolenie z warunku, które jest celem każdej autentycznej ścieżki duchowej, które jest prawdziwym celem naszego życia, tym co nadaje sens temu pozornemu bezsensowi.

Jednym z ulubionych seriali Pirata jest „True Detective” i postać Rust’a Cohle’a – światło świadomości przebijające przez mrok zagęszczonej egzystencjalnej pogoni za nicością. Człowiek który staje się zbyt świadomy i zbyt głupi by rozumieć co to w zasadzie znaczy w tej zaprogramowanej na walkę i przetrwanie matrycy bezsensownego cierpienia. Dobroć bez nadziei na zbawienie, przyzwoitość bez oklasków, akceptacja ponurej prawdy i wierność swojej drodze. Bez zmyślonej nadętej farmazonem ucieczkowej duchowości, bez przepełnionej lękiem pokuty w imię doktryny – człowiek może odkryć w sobie tą część, która przekracza rozpacz nawet wtedy kiedy żyje w świecie pozbawionym nadziei wśród ludzi, którym przestało już zależeć na czymkolwiek.

Cuda to bajki dla dzieci, specjalne moce, rozkosze, cały ten odpust osiągania ponadludzkiego, festyn karmiącej ego duchowości, narkotyczny trans urojeń, superbohaterowie w świętych szatach wypluwający banalne frazesy do zdesperowanych tłumów szukających marnego pocieszenia i krótkotrwałej uciechy przed nieuniknionym rozkładem. Prawda Ducha jest czymś znacznie głębszym. Czymś czego nie można kupić i sprzedać, czymś czego nie można nałożyć na siebie jak strój na bal „świętych” przebierańców. Czymś co w swojej esencji jest Tajemnicą. Czymś co każdy z nas musi odkryć i urzeczywistnić w sobie. Nie ma jednej prawdziwej drogi, są ich miliardy ponieważ każdy umysł jest inaczej uwarunkowany, ma inną wrażliwość i inne doświadczenie. Duch jest poza formą i poza doktryną, poza pismem i wysiłkiem, poza czcią i bluźnierstwem.

Matryca ulega radykalnej transformacji, stare się rozpada by zrobić miejsce na nowe. Człowiek mutuje – jego ciało, jego energia i jego umysł. Wszystko manifestuje się bardziej wyraźnie, ukazuje czym jest bezpośrednio w swojej nagiej formie, dążąc do bycia sobą bez względu na konsekwencje. Kiedy rzeczywistość gęstnieje do tego stopnia, że na powrót staje się oceanem chaosu, oznacza to, że Cykl się domyka i stare musi się rozpaść i mamy przed sobą radykalną ewolucję, która odmieni oblicze świata i rolę człowieka. Ponieważ stare jest już zbyt zepsute i destrukcyjne, zbyt powolne i zapóźnione. Starzy bogowie umierają w agonii głodu, bowiem mają coraz mniej wiernych wyznawców a ich modlitwy są zbyt słabe by ich trzymać przy życiu. Zbudowane na czci, strachu i niewolnictwie stare religijne egregory tracą swoją moc i znaczenie na rzecz technologiczno – naukowego Boga opartego na kolektywnym Mózgogłowiu. To nowe „oświecone” średniowiecze. Wizja rzeczywistości oparta na skrajnym wylogowaniu ze świata natury. Kult człowieka – boga, który rodzi z siebie niezliczone symulacyjne światy, rodzi z siebie – siebie kopię i siebie powiela w coraz bardziej ulepszonych i zmodyfikowanych wersjach. Jednak tak naprawdę to jedynie kopie – klony, coś co jest pozbawione prawdziwego życia, coś co jedynie podtrzymuje procesy życiowe i je powiela i ostatecznie staje się pozbawionym sensu zapętleniem w swoich własnych wyprodukowanych złudzeniach tak zwanego sensu. Nie może przekroczyć siebie, bowiem to jest wszystkim czym jest. Jest jedynie zapisem danych, które zostały wgrane, jest jedynie samo przetwarzającym się zasobem. Odpadem – pokarmem.

Nasza wrodzona samotność polega na fundamentalnym braku zrozumienia. Absolutnym braku możliwości uczestniczenia w sobie nawzajem i dzielenia swojej wrażliwości, rozumienia siebie w sposób doskonały, widzenia drugiego człowieka w całym spektrum jego doświadczeń, uwarunkowań, potencjałów i możliwości. Tym jest ten kokon – oddzielenie. Bazujemy na impulsach, na wrażeniach, na deklaracjach, na złudzeniach. Tworzymy w czasie rzeczywistym holograficzne wyobrażenia – coś co wyświetlamy w swoim Mózgogłowiu do czego się odnosimy i z czym konwersujemy. Jednak prawdziwa istota tego jest poza naszym zasięgiem. Poza naszym rzeczywistym udziałem. Żyjemy jedynie w odbiciu, w kopii. W wymyślonej przez nas samych grze, której nikt nie przejdzie i nikt nie wygra, bowiem sama w sobie nie ma końca. Dlatego nie mamy pamięci poprzednich gier, dlatego wciąż wydaje się nam, że wszystko jest „nowe” i „fascynujące”.

Nie jest.

To jedynie złudzenie.

Dlatego powstał „Analog”. Dlatego Pirat, Prepers, Bonzo i cała ekipa robią to co robią udając, że robią coś innego. To „coś innego” jest prawdziwą treścią ich Istnienia, rdzeniem który ich ukształtował i pozwolił zachować pamięć po przemieleniu przez maszynę inkarnacyjną. Pozwala być poczytalnym w niepoczytalnym zagmatwanym do granic świecie. Pozwala Widzieć i Czuć.
Wracać by Przypominać. Na różne sposoby. Wciąż i wciąż.

Do skutku.

Moment „Chaosu” przynosi wiedzę, która wcześniej nie jest dostępna ponieważ Czarni Magowie trzymają tą wiedzę pod „kluczem” kontroli i kiedy ich władanie i moc słabną z powodu buntu mas i narastającego prymitywnego materializmu, który zaczyna ogarniać wszystko jak pożoga. Kiedy wszyscy „informują” wszystkich i następuje kończąca Cykl – Epoka Informacji wówczas widzimy dwa dominujące zjawiska. Wzrost Ignorancji i Wzrost Wiedzy. Wszystko staje się dostępne i wszystko jest przesyłane to stanowi omen, że mamy do czynienia z absolutnie wyjątkowym momentem na osi ewolucji Świadomości. W pradawnym Tybecie był Mistrz, który to przewidział i który ukrył wiele potrzebnych instrukcji na ten właśnie czas i te okoliczności. To metody pracy z energią i emocją, ponieważ to jest aktualnym Warunkiem. To jest czas apogeum. Następuje gwałtowny rozpad globalnej organizacji, wszystkie te instytucje i organizacje upadają pod naciskiem własnego przekarmionego cielska. Umierają podpięte pod kroplówki systemu, który sam w sobie się rozpada. Nikt niczego już nie może kontrolować. Jedyne co mają to złudzenia wynikające z nawyku percepcji i przyzwyczajeń.

Korporacja z ciałem na krzyżu traci swoją rolę i znaczenie. Wiara traci grunt i zainteresowanie, bowiem nie jest w stanie unieść ciężaru faktów. Ostatnie pokolenia zaprogramowanych przez strach wiernych klęczą jeszcze przed tymi krwawymi ołtarzami. Jednak tak naprawdę to koniec.

Ostatni spazm, jęk i skowyt.

Wchodzimy w czasy plemion.

Zapraszam do subskrypcji newslettera: https://piniak.substack.com/ Gdzie będę się z wami dzielić wszystkim tym co dla mnie ważne od tekstów, podcasty, tłumaczenia i inspiracje.