DHARMA PIERŚCIENI
David Loy
https://tricycle.org/
Władca Pierścieni jako współczesny mit buddyjski? Na pierwszy rzut oka niezbyt to prawdopodobne, biorąc pod uwagę, że wywodzi się on w dużej mierze z sag nordyckich i germańskich. Co więcej, opowieść ta zbudowana jest na bezkompromisowym i dość niebuddyjskim dualizmie dobra i zła, a także na oczywistym poparciu dla przemocy wobec zła. To oczywiste, że jedyny dobry ork to martwy ork.
Niemniej jednak, Władca Pierścieni rezonuje z buddyjskimi obawami i perspektywami, ponieważ jest o szczególnym rodzaju misji. Frodo opuszcza dom nie po to, by zabić smoka czy zdobyć skrzynię z klejnotami, ale by coś porzucić. Wyrzeka się Pierścienia, nie dla żadnego egoistycznego celu, nawet nie po to, by doznać oświecenia, ale mimo to dogłębnie go to przemienia. Jego podróż sugeruje coś ważnego o dzisiejszej ścieżce buddyjskiej.
Zaangażowane poszukiwanie
Frodo nie wyrusza na swoje przygody, bo chce wyruszyć. Wyrusza na wyprawę, ponieważ nie można się od niej uchylić. Pierścień musi zostać zniszczony, a on jest najlepszym, który może go nieść. Nie ma nic, co miałby nadzieję zyskać na tej podróży. Do końca, on i Sam oczekują, że zostaną zniszczeni wkrótce po tym, kiedy Pierścień będzie wrzucony do ognia. Całkowite ich wyrzeczenie jest potężną metaforą. Porzucają oni wszelkie osobiste ambicje, by zrobić to, co konieczne, by pomóc światu.
Wyprawa Froda nie jest próbą przekroczenia Śródziemia i osiągnięcia jakiejś wyższej rzeczywistości. On po prostu odpowiada na jej potrzeby, które ze względu na okoliczności historyczne (rosnąca potęga Saurona) stały się krytyczne – tak jak potrzeby naszej zagrożonej Ziemi dzisiaj. Większy świat zaczął wpływać na Shire Froda. Gdyby odrzucił to zadanie i ukrył się w domu, nie uniknąłby nadciągających niebezpieczeństw. (Jeśli weźmiemy pod uwagę ekologiczne i społeczne kryzysy, które zaczęły dotykać nasz własny świat, czy nasza dzisiejsza sytuacja jest inna?)
Możecie zapytać, czy podróż Froda to duchowe poszukiwanie, czy walka o pomoc dla świata? We „Władcy Pierścieni” są to te same rzeczy. Frodo uświadamia sobie – urzeczywistnia – własną niedualność ze światem, robiąc wszystko, co w jego mocy, by mu pomóc. Czyniąc to, Frodo przemienia siebie. Staje się bezinteresowny. Frodo nie zmienia się dlatego, że niszczy Pierścień. Zmienia się dzięki determinacji, z jaką dąży do zniszczenia Pierścienia. Jego wczesne przygody na drodze do Rivendell stawiają przed nim wyzwania i hartują go, dając mu odwagę, by zostać Nosicielem Pierścienia. Jego siła woli i serca rośnie dzięki tym spotkaniom, które uczą go inicjatywy, wytrwałości, a w końcu samodzielności.
Karma Pierścieni
W tybetańskiej mandali, znanej jako Koło Życia, sześć sfer samsary jest przedstawionych w kole. W jego centrum znajdują się kogut, wąż i świnia, symbolizujące trzy trucizny: chciwość, złą wolę i ułudę, które są źródłem wszelkiego cierpienia. Wokół nich wiją się dwie ścieżki: z jednej strony biała, wznosząca się ku górze ścieżka cnoty i rozwoju duchowego, z drugiej – ciemna, opadająca ku dołowi ścieżka zła i jego bolesnych konsekwencji. Władca Pierścieni ilustruje obie alternatywy w moralnym postępie i zasłużonych nagrodach Froda, Sama, Aragorna i Gandalfa oraz w całkowitej porażce i ostatecznym zniszczeniu Saurona, Golluma, Sarumana i Wormtongue’a.
Śródziemie jest zbudowane karmicznie: dobre intencje prowadzą do dobrych rezultatów, a złe intencje są samozagładą. Ta buddyjska zasada moralnej przyczynowości jest jednym z kluczy do fabuły, powracającym raz po raz.
Łatwo dostrzec, jak nagradzane są dobre intencje, ale równie ważne są niepomyślne konsekwencje złych intencji. Najlepszym przykładem jest Gollum. On nie chce pomóc Frodo i Samowi. Chce dostać w swoje ręce Pierścień, a żeby mieć ku temu okazję, musi im raz po raz pomagać. Gdy się zgubią, prowadzi ich do Mordoru. Gdy utkną, wskazuje im górską ścieżkę. A na końcu, kiedy wyczerpany Frodo nie jest już w stanie pozbyć się Pierścienia, Gollum pojawia się raz jeszcze, by odgryźć Frodowi palec – i wpaść do ognistej jamy, by ulec zniszczeniu wraz z Pierścieniem.
W Śródziemiu to karmiczne prawo wydaje się działać równie nieubłaganie jak grawitacja, ale – jak dobrze wiemy – w naszym świecie karma nie działa tak gładko. Zło często wydaje się odnosić sukces, przynajmniej na krótką metę; dobro ma trudniej. To przypomina nam, że karma nie powinna być rozumiana jako jakiś nieuchronny rachunek moralnych przyczyn i skutków, ponieważ nie jest ona przede wszystkim nauką o tym, jak kontrolować to, co świat nam robi. Chodzi o nasz własny rozwój duchowy: jak nasze życie jest przekształcane poprzez przekształcanie naszych motywacji.
To było jedno z wielkich spostrzeżeń Buddy: karma nie jest czymś, co posiadam, jest tym, kim jestem, a to, kim jestem, zmienia się w zależności od tego, co zdecyduję się robić. Jest to implikowane przez buddyjski nacisk na nie-ja. Moje poczucie „ja” jest produktem nawykowych sposobów myślenia, odczuwania i działania. Tak jak moje ciało składa się z jedzenia, które spożywam, tak mój charakter jest konstruowany przez moje świadome wybory. Ludzie są „karani” lub „nagradzani” nie za to, co zrobili, ale za to, kim się stali, a to, co celowo robimy, czyni nas tym, kim jesteśmy. Stać się innym człowiekiem to doświadczać świata w inny sposób. Kiedy zmienia się twój umysł, zmienia się świat. A kiedy ty inaczej reagujesz na świat, świat zazwyczaj inaczej reaguje na ciebie.
Zgodnie z tym poglądem na karmę, tradycyjne „sześć królestw” samsary nie musi być odrębnymi światami czy płaszczyznami egzystencji, przez które transmigrujemy po śmierci, zgodnie z naszą karmą. Mogą to być również różne sposoby, w jakie doświadczamy tego świata, w miarę jak zmienia się nasz charakter, a co za tym idzie, nasze nastawienie do świata.
David Loy jest profesorem, pisarzem i nauczycielem zen w tradycji Sanbo Kyodan japońskiego buddyzmu zen. Jego najnowsza książka to Ecodharma: Buddhist Teachings for the Ecological Crisis.